sobota, 29 grudnia 2012

Podsumowania się zbliżają .... ?


 Nie było końca świata, więc jestem tu znowu. Ponownie. Chcę coś z siebie wykrzesać. Nie wykrzesać z pustki a wykrzesać z przepełnienia. Nie będzie tłumaczenia, że znowu tak długo nie pisałam, że po przerwie ciężko + inne głupie wymówki. Dobrze się dzieje, kiedy u mnie cisza, bo to znaczy, że jestem zajęta, zadowolona i poświęcam się życiu rzeczywistemu, nie wirtualnemu. Stabilne połączenie internetowe nie jest jedynym stabilnym mym połączeniem z bliskimi ;) Cóż .... Zbliża się sylwester, chcąc nie chcąc nasuwają się pewne refleksje dotyczące, ostatniego roku, a może dwóch ostatnich lat a może minionych zabaw z 31 grudnia... Ta impreza, która zawsze być musi, choć nie zawsze jest na nią pomysł. Myślę, że jeszcze przyjdzie moment kiedy spędzę ją zupełnie, zupełnie inaczej niż wszyscy, ale to jeszcze nie w tym roku. W tym roku będzie świętowanie, bo niektóre wspaniałe osoby, a przynajmniej jedna, która znam ma urodziny tego dnia, więc okazja jest jedna więcej do wspaniałej zabawy... Dobrze, zabawa zabawą, toasty toastami, 2013 oby był lepszy od poprzedniego, nadzieje, życzenia. Jednak co z refleksją na temat minionego czasu? Moja jest taka ... warto brać sprawy swego losu w swoje własne ręce, a nie tylko czekać. Ja wiem z kim spędzę wieczór sylwestrowy i wiem z kim będę spała, wiem przy kim się obudzę i z kim spędzę 1 stycznia. Rok temu nie wiedziałam. Czuję, więc, że wiem więcej niż rok temu. Trudno stwierdzić czy jestem o rok mądrzejsza, ale na pewno jestem bogatsza o doświadczenia. Znowu wiele w tym roku zwrotów akcji, obietnic nie dotrzymanych, aby mogły pojawić się inne ciekawsze ścieżki, postanowień nie spełnionych aby móc się z nich teraz śmiać lub się nimi smucić. Pierwsze więc co dla mnie ważne być Panem/Panią swego losu, działać nie czekać z założonymi rękami. Jednocześnie doświadczać cudownego wymykania się losu spod naszej kontroli (niespodzianki) :). To jedno. Drugie to doceniać to co się ma, cieszyć się, mówić o tym, rozpieszczać, używać, dzielić się i nie mieć wyrzutów sumienia z powodu szczęścia, jeśli jest ono prawdziwe. Nie mam teraz zbyt wielu obowiązków, więc nie myślę o tym, że za chwilę one się pojawią, korzystam z czasu, kiedy jest ich mało i mogę leniuchować. Jak nie leniuchować, to po prostu cieszyć się z tego co jest. Jeżeli nie wielkimi zajawkami osiągnięciami i podróżami to tymi małymi sukcesami, rzeczami, drobnostkami. Tę radość nazwę górnolotnie "pasją życia". Zapadł mi w pamięci obraz pewnego chłopaka. Jechałam pewnego grudniowego wieczoru wyjątkowo autobusem nocnym z dworca centralnego do domu. Wsiadłam, na miejscu "trójkowym" siedziało dwóch chłopaków. Uśmiechnęłam się i siadłam z nimi, oni też się uśmiechnęli. Po chwili zorientowałam się, że są głuchoniemi, ponieważ zaczęli rozmawiać językiem migowym. Widok miałam tylko na jednego z nich, ponieważ drugi siedział koło mnie. Blondyn w czapce uszatce opowiadał jakąś historię. Jak dla mnie niesamowitą. Nic nie rozumiałam, absolutnie nic. Jednak on miał taki talent, taką mimikę, tak parodiował inne osoby w tej historyjce robiąc tak fantastyczne miny, i wygłupiając się totalnie, że nie mogłam oderwać od niego wzroku. Opowiadał całym dosłownie ciałem. Tak śmiali się z tej opowieści, że i ja miałam ochotę się śmiać. Coś niesamowitego. W autobusie nocnym N62 nagle byłam na minispektaklu, rozsunęła się kurtyna, i mogłam przyglądać się przedstawieniu-zagadce, a może autoprezentacji jednego aktora. Tego wieczoru on był największą gwiazdą, nie gwiazdy z tabloidów i nic mu tego nie odbierze, skoro zapadł mi tak w pamięć musicie, uwierzyć, że był niesamowity. Pasja życia. On mimo tego, że nie mówi i nie słyszy, był szczęśliwy, uśmiechnięty, pełen energii i biła od niego siła. Wysiedli na Rondzie Żaba. A ja postanowiłam o nim napisać, co dopiero dziś czynię. Długo by pisać, a muszę się już zbierać. O wyjątkowych świętach, o przeziębieniu, jak fajnie mieć osobistego pielęgniarza, o przyjaźni, o sylwestrze, o prezentach, o choince, o samochodziku szczęśliwym z zimowymi oponami, o Kini .... może jeszcze zajrzę tu przed Nowym Rokiem, a tymczasem :

1. Aktywność
2. Pasja Życia.

Gosiak Wasz :*


wtorek, 11 grudnia 2012

Greyomania !

Nie wiem jak Wy dziewczyny, ale ja pierwszy raz usłyszałam o książce "50 twarzy Greya" od przyjaciółki. Powiedziała, że koniecznie muszę ją przeczytać. Wcześniej podsunęła "Faceta na telefon". Jednak ta historia o męskiej prostytutce jakoś mnie nie oszołomiła, numerek leciał za numerkiem, a ja nie byłam zaskoczona, fajne, lekkie, ale nie wbijało w fotel, kanapę, wannę ani nawet nie walczyłam by rozkładać tę książkę zbyt szeroko w zatłoczonym metrze ;) Co innego Grey .... tam się dzieją takie rzeczy, że nie można oderwać się od czytania, co z tego, że to bajka? Przecież ten właśnie fakt, pozwala nam się oderwać na chwilę od rzeczywistości i rozpalić nieco "naszą wewnętrzną boginię" - kto czyta, ten wie o co kaman ... ;) Nie bez przyczyny, cytuję z okładki: sprzedano 15 milionów <!> egzemplarzy w Stanach Zjednoczony, tylko przez pierwsze 3 miesiące sprzedaży, a w UK w ciągu pierwszych 7 dni, do księgarni pobiegło 100 000 ludzi. Taaakkk więc w czym tkwi sekret? Cóż ... może wreszcie ktoś pokazuje nam jakie jesteśmy naprawdę i jakie możemy być dziś. Autorka opisuje historię dwudziestokilkuletniej Any. W ciągu kilku dni jej życie zmienia się nie do poznania. Za sprawą mężczyzny, który jest: seksowny, nieprzyzwoicie bogaty, inteligentny, adoptowany, szanowany, podziwiany, zboczony, namiętny, nieobliczalny, tajemniczy, groźny, atrakcyjny, zdecydowany, władczy, apodyktyczny, pełen pasji, niewyżyty, seksoholik, piękny, elegancko ubrany, świetnie zbudowany, ma okazałych rozmiarów męskość, miękkie włosy i usta ... Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Jest chyba nierealny :) Ach te kobiety ... lubią marzyć, a nawet to, że są uległymi, podwładnymi i będą spełniać wszystkie rozkazy mężczyzny im nie przeszkadza? W wyobraźni wszystko to wydaje się piękne. Zwłaszcza, że Ana zachwala wszystko co robi jej Pan Grey, nawet jeśli sprawia jej ból, ten ból jest tak słodki, ciekawe ... Do tego ten niezwyczajny człowiek a raczej nadczłowiek, jest zawsze zwarty i gotowy, pełna, natychmiastowa erekcja, co kilka godzin. Mimo ogromnego podniecenia, zawsze z opanowaniem zakłada prezerwatywę (dopóki Ana nie zacznie brać tabletek na receptę od najdroższego ginekologa w mieście). Jakie to wszystko fantastyczne. Szydzę, ironizuję, śmieje się ?! I tak czytam dalej, tak, tak drogie Panie, ciężko się z tego wyzwolić. Obrazem, który widzę ostatnio dość często, kilka dziewczyn na raz w jednym wagonie metra czyta Greya, inni pasażerowie zaglądają przez ramię i zaczynają czytać, po chwili wciągają się albo odwracają wzrok z zażenowaniem.Sławni też czytają Greya, a nawet w jednym z angielskich hoteli wymienili Biblię na Greya :O (ostatnia fotka).


Co powiecie na kolekcję ubrań "50 twarzy Greya" ? Dla dorosłych jeszcze okej, ale dla dzieci ??!! Nieee, przesadzili :O Ta książka może jest dla mnie, ale nie dla nastolatków i nie dla dzieci !?



A Polki ? Cóż ... może niedługo powiedzą swoim mężczyznom co o tym myślą, a może zaczną rozglądać się na boki, a może wynagrodzą sobie nieudane życie w związku tą książką, a może będą czerpać z niej inspiracje. A te które nie mają mężczyzn na pewno umilą sobie wieczory, i zaczną mierzyć wysoko, dowartościują się. Ana nie jest modelką i bóstwem, po prostu pasuje do Greya, zwłaszcza w łóżku.(Jako niedoświadczona dziewica do boga seksu Ha HA HA i w ogóle prawie od razu wszystko potrafi :O No szoook). Znowu wyśmiewam i znowu myślę, by iść już czytać, bo dopiero kończę pierwszą część, drugą dostałam na mikołajki :) i stygnie czekając na mnie. Czaaasss więc do łóżka, machnąć trochę stron Christiana Greya i spaaać :D Dobranoc ;) Panna Małgorzata Rola ;)
  

niedziela, 9 grudnia 2012

Nie lubię poniedziałku ;)

Znowu poniedziałek !!! ???

 
Czy Was też tak ten mróz rozleniwił ?! Czy Wam też brakuje odpoczynku? Już by się chciało tak nic nie robić do końca miesiąca co najmniej? Człowiek Małgorzata kładzie się najczęściej po godzinie 00:00 a wstaje około godziny 7, niecałe 7 godzin to chyba troszkę za mało, prawda? Dlatego w weekend trzeba nadrabiać. Jednak zanim o śnie... Widziałam w sobotę światła, neony na starówce, na Nowym Świecie, jedna dekoracja była w kształcie prezentu, byłam w nim, a może byłam nim, prezentem. Widziałam też pijalnie wódki, tłok w nich, piciem Polak rozgrzewa się, kiedy zaczyna mrozić. Znacznie bardziej niż grzane wino sprzedawane na ulicy i na jarmarku świątecznym na Placu Zamkowym za 10 zł ! <w plastikowym kubeczku> i wypite na mrozie, opłaca się zakupić wódeczkę za 4 zł, przechyloną przy barze prawda? Taka też była taktyka sobotniego wieczorku, ale zbyt długo nie wytrzymałam. Słabiak. Zima i bliscy przypominają mi jednak jak się pije co bym nie zapomniała. Ostatni post był napisany nieco pod wpływem alkoholu, co dało się zauważyć. Chaos. Więc...



Znowu zmęczenie. W każdym razie dekoracje świąteczne obejrzane, urodziwe i na dowód wrzucę fotografie, jak tylko je odbiorę z komórki mego fotografa. :) Co oprócz picia w zimę ? No jak to co? Jedzenie ! Np. pierogi, aaaa jadłam je ostatnio 3 razy w ciągu tygodnia praktycznie, pychotka, prawdziwy skarb narodowy. Najlepsze były chyba jednak te ostatnie sobotnie, z cukinią, grzybami i serem żółtym, ruskie i z mięsem też dają radę ;) i do tego piwo orkiszowe z miodem mniam aaaaa bieżnia raz w tygodniu nic nie pomoże !!! To stanowczo za mało, a święta nie pomogą pod tym względem, pod względem diety :D W dodatku z tego raju mam wrócić jutro do pracy. Nikt nie lubi poniedziałku...

 
Ale na pewno da się w nim odnaleźć jakieś pozytywy. Jutro kupię pierwszy prezent ! Zaplanowane to już jest, o tak ! :) Jako osoba znająca się na motoryzacji ;) wraz z drugą osobą, która zna się jeszcze lepiej na motoryzacji, kupimy samochody na baterie! Jeeee ! :)
Fajnie. I choć .... jestem dziś zmarźluchem i leniwcem, który nie jest w stanie wytrzymać dłużej na spacerze mroźnym niż 15 minut, nie żałuję tego i nie mam wyrzutów sumienia, bo do zimy zamierzam przyzwyczajać się powoli, a właściwie w ogóle nie zamierzam się przyzwyczajać aaażżż do wiosny ! :) I nie będę płakać, że znów poniedziałek !



Nie będę płakać bo każda chwila przybliża mnie do piątku, soboty, świąt, nowego roku, marca, kwietnia, maja, czerwca itd. :) I mam nadzieję do coraz większego szczęścia i tak wolę myśleć ;) Nawet taki różowy kolor tła dziś sobie wymarzyłam! A co !? Jak tu się nie cieszyć, jeśli od niedawna np. wiem, że jest w naszym mieście <!!!> Las Bielański, Lasek Bielański i Las Młociński !?!? W zimę też można to odkryć :D


Takiego pozytywnego podejścia życzę Wam ja, Gosia Sangwinik i tu małe objaśnienie, bo dziś o tym rozmawialiśmy co nie co, i padło pytanie czy to po polsku ;)

Sangwinik    :)

Moje pisanie można określić celnym cytatem z "Nie lubię poniedziałku" :

Baba piepsy tsy po tsy ... i tyle w tym temacie kochani ;) Dobranoc, życzę dobrego poniedziałku, mimo wszystko wszystko wszystko ! pa :*
   

czwartek, 6 grudnia 2012

Lekki poślizg ...

Wow. Co u mnie ? Hmmmm 6 grudnia. Niesamowite, że ostatni post był 19 listopada !? Nieźle. Dzieje się. To oznacza tylko jedno, nie mam czasu by pisać, ale mam czas by żyć. Czasami dopada Cię taka myśl. Co z zajawkami? A co by było ? Gdybym tak stanęła na scenie i krzyknęła, powiedziała, szepnęła coś do ludzi ... ktoś by słuchał, ktoś nie. Ta otwartość. To przypomnienie sobie ile znaczy mój głos i ile może zdziałać, a ile mogą emocje, wcielenie się i utożsamienie z sytuacją ... niesamowite. Za mało czasu na to? Z stara? Za leniwa? Nie. Wszystko jest możliwe, jeśli tylko tego chcesz. Ktoś pijany chce przytulić Cię i podnieść do góry, uwielbia Cię, i dlatego możecie sobie jechać na maxa śmiejąc się w głos. To jest przyjaźń. Miłość jest inna, więcej w niej kontrastów, może być zupełnie cicha, spokojna i słodka, a innym razem ostra i mocna, dlatego umiemy się nią zachłysnąć. Dzięki Mikołajowi za brożkę różyczkę, za czekoladowy zestaw i za wieczór, tak radosny i udany, to dobry wstęp do Świąt :)

Nowe nowe nowe .... nagość.... radość .... swoboda .... wolność.... i szczęście. Tak, to tak to lubimy. Coś innego i wspólnego zarazem. Dzielenie z kimś radości z rzeczy nowych. Ktoś był tydzień temu w Kościelisku, a ktoś będzie jutro w Krakowie, albo był kilka tygodni temu w Egipcie i co .... miejsca, ok ... ale nieważne gdzie, wciąż ważne z kim :D

Ta dwumiesięczna radość i euforia. Czy później czar musi prysnąć? Chyba nie. Chyba to nie jest powtarzalne i takie samo, przez cały czas. Chyba znowu nie zadecyduje tu schemat, a bardziej czas, z którym mamy do czynienia. Te pierwsze razy, tak cudowne, wyciągnięte z marzeń. Tooo coooo pierwszy raz Opener Festiwal ?


Radość. Ulga. Wszystko w swoim odpowiednim, doskonałym czasie, czy to nie wspaniałe mieć kontrolę na tym. Choć, nie zawsze da się tak panować nad sytuacją, szokujące jest to, że ..... Wszystko się tak dobrze układa, i skąd to, czy na to zasłużyliśmy i skąd ten spokój ? Hmmm Dziękuję Panie, że mnie nie opuściłeś, że jesteś wyrozumiały, że prowadzisz mnie to dobrą ścieżką. Może żyje od weekendu do weekendu, ale warto.



Wracam do bloga, wybaczcie. Jest ciężko. Ale grunt to walka, o lepszy nastrój i o ludzi, którzy wspierają Cię naprawdę i podbudowują Twoje skrzydła a nie je ucinają. Skrzydła by lecieć do marzeń, mieć zawsze siłę i energię to tego czynu. Jutro do pracy na 9 ? No beeezzz jaaaajjj, Paweł Ty masz na 10??!! To nie fair ... Nie wiem jak wstanę ;) Najważniejsze jednak że już jutro piąteczek, moje Pieprze ubarwią moje życie, a później sobota i znowu tyle radości i przyjemności. To miłego i do szybszego następnego <3

P.S1: Co można podarować Chłopu pod choinkę ?
P.S1: Białka Tatrzańska jest fajna :)
P.S3: Czy na Gwiazdkę można dostać dłuższe weekendy ?

yyyyyyyyyy czas spać :) Dobranoc Pluszaki, będzie lepiej, powoli. 

poniedziałek, 19 listopada 2012

Melancholija serce rozwija ...

Jeszcze niedawno pisałam, że listopad jest chłodny i wietrzny i na spacery nie będę chodzić, tylko pisać posty :) Tu jak na razie sytuacja się nie zgadza, ponieważ jak na ten miesiąc, pogodę mamy całkiem znośną, choć dużo chmur, a słońca mało. Posty się same nie piszą i weny często kompletnie brak, nie mówiąc już o czasie na wszystko ... Na spacery jednak chodzę takie listopadowe, melancholijne. Po zapomnieniu i ogniu w tańcu sobotnim, przyszedł czas na niedzielę. Choć słońce walczyło z chmurami cały dzień i momentami przebijało się, jedno było pewne to one wygrają. Biało-szare obłoczyska snujące się nad naszymi głowami. Latem królujesz ty słońce, późno jesienią my i nikt nam tego panowania nie odbierze. Było okrągłe, duże i pomarańczowe ale nie zdołało przezwyciężyć refleksyjnego nastroju. Nawet nie załapało się na zdjęcie, choć tak pięknie przecież starało się pozować nad Zalewem Zegrzyńskim.


Życie tu zamarło. W lipcu i sierpniu to co innego, ale 18 listopada, ciężko w tych okolicach, zobaczyć ludzi, prędzej można spotkać konia no i świnki albo koziołka matołka ...


Myślę, że jest im zimno i smutno. Nie mają się gdzie wybiegać, a niektóre są w naprawdę maleńkich klatkach jak na przykład lisek srebrzysty, który bał się wszystkiego. Roztaczają one niezły smród i to dodatkowo sprowadza nas w niziny melancholii, naćpaliśmy się, miastowi zapach zwierzęcia czują momentalnie na dłoniach i pragną je jak najszybciej umyć :) Serock .... godzina po 15, 16 może ... niedziela. Spotykamy jednego żywego człowieka z wiadrem i wyobrażamy sobie, że wymordował całe miasto, a na końcu żonę, idzie z wiadrem wody, żeby zmyć krew. Nieźle. Jest kościół, trakt spacerowy, rynek, ratusz, czy co tam, robi się zimno i zapada zmrok ... Spotykamy drugiego żywego człowieka.


I czerwone jabłka na suchym drzewie bez liści. Czy ta sceneria nie pasuje do horroru? :) Potem jest już całkiem, ciepło, przytulnie i zwyczajnie, jesz, patrzysz na kominek, kelner z wadą wymowy stara się być przyjemny. Głowa cały czas chce sprawić wrażenie, że boli, sama już nie wiem czy tak jest. W końcu łykam tabletkę. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie co to będzie, co to będzie. Rozmawiamy o omdleniach. Płacz świetnie pasuje do takiego dnia, jest jego dopełnieniem. Prowokuje do ciekawych rozmów oczywiście refleksyjnych i melancholijnych. Ludzie i ich obawy. Wiem, że nie tylko mnie one dopadają pod koniec jesieni, pod koniec roku, pod koniec dwudziestki, pod koniec mieszkania z rodzicami, pod koniec pewnego etapu. Niepewność. Ta droga czy inna. Ten czy ta. Co myśli Twoja głowa, co jego. Robić tak czy inaczej, żeby nie żałować. Jesień przynosisz trudne emocje. Zmęczona po weekendzie, to się zdarza. Dziś zamiast biegać na siłowni, potrzebowałam wieczoru w domu, z ciepłym kotem leżącym obok, z pieczeniem ciasta, jedynym które umiem i z moim blogiem, może jeszcze z książką i filmem, tak dobrze, tak potrzebny taki wieczór nastrojowy, ciepły, spokojny i wyciszający jak dawniej. Lubię moje życie i melancholię też, kiedy jest prawdziwa i szczera, bez niej byłoby nudno jak bez innych różnorodnych emocji.


Każdy problem ma swoje rozwiązanie. Trudno nie powielać i żyć bez tych truizmów. Jeżeli masz jakiś problem, pamiętaj, że zawsze możemy porozmawiać choć nie wiem jak byłby denny i powtarzający się i trudny dla Ciebie. Założenia są pozytywne, ale różnie to może wyjść, tak to życie ma. Gosia jesienny Melancholik dziękuje za uwagę.

sobota, 17 listopada 2012

Radość z konsumpcji :) O_o

Tytuł posta brzmi strasznie, ale cóż ... :) Grunt to szczerość. Ojojojojjjj co tu napisać. Sobota wieczór i będąc przed chwilą na dworze, czułam pierwszy zbliżający się przymrozek, czy to możliwe ?! Jesień, zima, zima, jesień ... a kto z Was pamięta co robił tą porą rok temu czy dwa lata temu, czy trzy lata temu haihaia :O Cóż Polacy umieją się bawić zimową porą, ponieważ chłodno jest u nas większość roku  ... oj ja pamiętam jak to było w ostatnich latach. Latałam z dziewczynami po imprezach i wspominam ten czas znakomicie. Tyle się działo. Przygody, te bifory, gazy pieprzowe. Wyborowa. Martini i Ananas. Hiheihei Konsumpcja i zabawa. Oczywiście świat na tym się nie kończy. Jednak potrzebna jest również radość z konsumpcji, prosta i pozbawiona głębszego sensu. Aby odreagować ciężki tydzień w pracy. Radość z picia, radość z jedzenia, radość z zakupów, radość z seksu. Może nic w tym nadzwyczajnego, ale to właśnie buduje nasze zwykłe niezwykłe dni, szczęśliwe dni. Nawiązując do wątku dzieciowego, oczywiście, że życie kiedyś będzie musiało się zmienić, ale tym bardziej, jeśli są to ostatnie lata beztroski i później znacznie więcej czasu będziemy poświęcać obowiązkom i rodzinie, warto chyba wykorzystać ten czas i bawić się, czerpać z każdej przyjemności którą oferuje nam życie. Albo taka praca.... ambasador fabryki przyjemności to byłoby coś. Pani Basia też się zgłaszała do tego konkursu, z tego co wiem nie powiodło się jej... ;)


Sorry, za wulgaryzmy Baśki, jeśli czytają mnie młodzi i wrażliwi odbiorcy ale .... heheh to cała ona i uważam, że jest szczęśliwą osobą. Sama bym chciała mieć taką pracę. Albo mieć na własność fabrykę przyjemności i produkować je na użytek własny i innych ludzi ;) Dużooo przyjemności od wczoraj. Dziś będzie zupełnie inaczej, ale też super przyjemnie. Babski wieczorek jak dawniej. Hmmm Dzięki za kolejny tydzień szczęścia. Nie każdy post jest doskonały, ale każdy jest dla mnie ważny. Prowadząca mnie przez życie chęci pozostawienia śladów po sobie, bądź ze mną ... :) Tyle wspaniałych wspomnień ... które pozostają w nas...


Taaakkk! Sobotnie buziaki specjalnie dla Was :* od Gosiaka ;)


środa, 14 listopada 2012

Co to znaczy spełniać marzenia !?

To znaczy nie poddawać się i dążyć do celu. Wczoraj ktoś do mnie zaglądnął na bloga. Dziś ktoś zaglądnął :) Może to przypadek, a może nie, może ktoś zagląda bo sprawdza czy jest coś nowego ? Aaaa tu lipa, leń się leni, nie pisze, się szlaja gdzieś ... Uwierzcie, że nie marnuję czasu. Spełniam marzenia. Byłoby nudno gdyby spełniały się wszystkie na raz. Dlatego od jakiegoś czasu życzę na urodziny : spełniania marzeń, a nie spełnienia marzeń. Tryb niedokonany, bo gdybyśmy spełnili wszystkie marzenia cóż by nam pozostało ? Nic ... pustka ... Na pewno wtedy pojawiłyby się nowe, inne, niespełnione. Czasami do spełnienia marzeń potrzeba pieniędzy, czasami człowieka, czasami przypadku. Łatwo nie jest. Łatwo bywa. Lenistwo przeszkadza. Strach. Niepewność. Chowa się to szczęście przed nami. Spełnianie marzeń to niekiedy mozolna praca i walka ze sobą i przeciwnościami losu. Ja jednak uważam, że marzeń nie można kupić. Przynajmniej nie wszystkich. No właśnie ! A co z domem, samochodem, drogimi gadżetami, wycieczkami i wypaśnym życiem ?! Da się kupić? Da się. Wokół sprzedawcy marzeń, namawiają nas, kuszą, skłaniają do zakupu, wystarczy przecież tylko zapłacić, zostawić w zamian trochę pieniędzy, a czeka Cię pięknie urządzony apartament, zmysłowe perfumy, luksusowe wnętrza najdroższych hoteli. Któż z nas o tym nie marzy? O_o Ja nie marzę :D hahahaha Jestem dziwna ? Niee eee wcale nie, myślę że całkiem sporo osób o tym nie marzy, bo są większe szczęścia, które chcemy odnaleźć. Mój obecny stosunek do rzeczy materialnych jest taki, jak przyjdą i będą to super, przyjmę i zaakceptuję, jak nie to nie, będę pewnie robiła wiele aby je zdobyć bo pustelniczką nie jestem ;) ale mimo wszystko .... Chcę tylko tego co mi niezbędne do życia czyli prawdziwych emocji i uczuć, żaden sprzedawca marzeń nie wciśnie mi kitu, tylko osoby które marzenia podarują mi bezinteresownie są dla mnie spełnieniem najskrytszych marzeń. Bezinteresownie ?! Hihaiahia taaakkkk, wciąż jestem naiwna, nawet w tym wieku ! SZOK :D I ja pragnę obdarowywać innych spełnieniem marzeń, bezinteresownie, liczę tylko na dozgonną przyjaźń .....


Co ja tak zaszalałam z tymi marzeniami ?! Cisza, cisza, nic nie pisałam, a tu nagle post jak zwykle tajemniczy, wszystko nie wprost, owijam w bawełnę ;) Tak mi chyba łatwiej. W każdym życiu, kiedy spełniamy marzenia, nie ma samych kolorowych dni. Piątek odbierasz mieszkanie, poniedziałek dowiadujesz się ile zapłacisz za głupi wpis do hipoteki u notariusza. Środa świętujesz napisanie pracy magisterskiej, piątek załamujesz się, bo obronisz ją za rok i dopłacisz do tego interesu grube pieniądze... tylko pieniądze i czas, aż pieniądze i czas, ale to nie przeszkodzi iść dalej i realizować marzenia, trzeba tylko odnaleźć siłę by się nie poddać. Wtorek dowiadujesz się, że tracisz pracę, piątek wysyłasz CV, a za tydzień idziesz na spotkanie w sprawie nowej roboty. W niedzielę oglądasz tenisa w telewizji, a za tydzień sam w niego grasz spełniając swoje skryte pragnienia. W weekend przeglądasz tanie loty w internecie, za dwa tygodnie jesteś w Barcelonie lub Londynie. W październiku poznajesz mężczyznę za dwa lata rodzisz wasze dziecko. Do tego jeszcze te wszystkie spodziewajki i niespodziewajki. Czy życie nie jest kolorowe ?! Marzenia są do spełnienia, nie spełniają się same ale z naszą dużą pomocą. Oooo tak :)


Tak, tak, tak .... marzenie bycia na korcie spełnione tylko dzięki jednej osobie, która ogarnęła wszystko za mnie :* :* :* hiahia przeklęty sport, dlaczego jest tak drogi, ale damy radę! Oczywiście jak zwykle wykorzystałam mój ulubiony program komputerowy Paint do tej fotki ;) Własnych wyczynów jeszcze nie mam uwiecznionych. To marzenie tylko jedno z wielu. Choć dziś widziałam się z Pieprzem i każda trochę narzekała, że jest ciężko, każda spełnia marzenia swoje i swoich bliskich. Naprawdę warto, żeby zobaczyć tę radość w oczach innych. Pamiętajcie próby mogą być nieudane, ale ważne to nie zniechęcać się. Kizomba może i jest nudnym tańcem ale za to Samba czy Jive okażą się lepsze, jeśli nie ten spektakl, książka czy koncert, okej, na szczęście żyjemy w takich czasach, że wybór marzeń jest niesamowity! Nie ma ciśnienia, nic na siłę. To mają być wasze marzenia, a jeśli chcemy je połączyć z innymi (to wyższa szkoła jazdy), kompromisy i wspólne próby są konieczne. 
Dziękuję za ostatnie tygodnie obdarowującym mnie marzeniami, nie sprzedawcom, którzy ustalają wysokie ceny i dają tylko obietnice bez pokrycia. Nikt nie chce by jego praca była syzyfowa, każdy chce by jego wysiłek się opłacił. Przy pomocy bliskich, dobrych i pomocnych, to wszystko w końcu się uda ! Gosia Mądrala żegna czule :* jak zwykle z niemałym wysiłkiem po przerwie .... Jutro czwartek i juuużżż z góreczki, tydzień za tygodniem coraz szybszy... PA :D

środa, 7 listopada 2012

Płodny czas .... ;)

Może listopad z racji tego, że jest takim wietrznym i nieprzyjemnym miesiącem, będzie płodny w posty, będzie można pomarudzić, na spacery nie będę chadzać, więc i czasu na pisanie będzie pod dostatkiem. Skoro już o płodzeniu i płodności mowa ... To taaakk :) Chciałam zauważyć, że ludzie ostatnio łączą się w pary, a Ci którzy byli w parach połączeni dłużej lub krócej zapładniają się i rozmnażają :) Oooo to to to się właśnie dzieje tu i teraz. Dochodzę do wniosku, że nawet wśród moich wyzwolonych znajomych, nieuchronnie zbliża się ten wiek, wiek prokreacji, kiedy to ludzie, którzy chcą być w związku i mieć dzieci, podejmują powoli te ważne życiowe decyzje. Czasami te decyzje podejmuje za nich samo życie, nie mniej jednak po prostu z dnia na dzień te rodziny powstają na moich oczach! Czy mi się to podoba czy nie, obserwuję i co sobie myślę... Myślę, że wolność mimo wszystko jest najważniejsza i nikogo nie należy do takich decyzji namawiać lub zmuszać, nie należy też odwodzić kogoś od takich pomysłów, jeśli po prostu tego pragnie. Dziś byłam na spotkaniu z fantastyczną zadowoloną mamusią i z jej dwumiesięcznym brzdącem i choć lekko nie jest, oni są mega szczęśliwi i zadowoleni, i przylegają do siebie z miłością, i grzeją się swoimi ciałami. Mamcia i dzidziuś. Prawdziwa kobieta i jej dziecko. Wspaniały widok. Dziś też gadałam z inną trochę starszą mamą jadąc metrem, która ma już odchowanego kilkuletniego synka. Choć doświadczenia tych dwóch mam są diametralnie inne, obie po prostu powiedziały: POLECAM :) Fajnie jest !


Ciekawe ....Dużo zależy od partnera, okoliczności, wychowania, doświadczenia, przebiegu porodu. Raz przyjście na świat maleństwa idzie jak jak po maśle, innym razem bywa naprawdę ciężko, ale to tylko czas, ograniczony do jednego dnia czy nocy. Kiedy emocje opadną, matka ochłonie, odpocznie po prostu zakochuje się w swoim dziecku ... Patrzy na nie rozanielonymi oczami, kiedy leży na niej i cóż .... jest dla niej najpiękniejsze na świecie i nic tego nie zmieni :) Czasami pewnie powie: "Co on taki pomarszczony" albo "Ma jakiś duży nos" hahah ale generalnie już je kocha miłością bezgraniczną. Fajnie jeśli kobieta może spełniać swoje powołanie na ziemi w ten sposób. Jeśli nie czujesz, że to Twoje powołanie, okej, nie szkodzi, nie ma przymusu i akurat piętnem otoczenia nie powinnaś się zupełnie przejmować. Jeśli z wyboru chcesz zostać matką podstawa to odpowiedni ojciec, reszta sama się ułoży. Aaalleee ja się wymądrzam, jakbym się znała, HA HA HA. Kontynuuję wywód bo w końcu dziś się sporo dowiedziałam prawda? ;) Pierwsze miesiące czy nawet lata życia z dzieckiem, to pełne podporządkowanie każdej chwili temu maluchowi, taka jest prawda, wstawanie po kilka razy w nocy i wieczne niedospanie czy nawet brak czasu na prawdziwą kąpiel (swoją) to nie ściema. To jednak nie znaczy, że tak ma być zawsze. Może nie trzeba wybierać między byciem dobrą mamą, a byciem kimś, kim byłyśmy dotychczas np. przyjaciółką. Wierzę (czy naiwnie?), że nadejdzie w końcu taki moment, że dziecko będzie większe, nie będziemy już z nim spędzać 24 godzin i będzie można swobodnie wyjść do kina, na imprezę, na ploty z kumpelami, na spacer czy na siłownię. Tak właśnie uważam, zgodnie z zasadą żyj własnym życiem: Dziecko jest ważnym elementem życia i jego życie jest bardzo silnie zmieszane z życiem matki, jednak w końcu .... każdy zaczyna żyć własnym życiem, również dzieci, wtedy Ty musisz mieć swoje życie, aby do niego wrócić, a najlepiej nie rozstawać się z nim całkiem. To był dobry dzień i dobre przemyślenia + małe podsumowanie ostatnich 2 lat z Bałdi na wieczór ...... Długo już nawijam ale jeszcze dodam :

:O :O :O Co z dziarą ??? !!!! Mam 100 lajków na fb !!!!! aaa dzięki kochani :*
Zaniemówiłam. Pomysły na małą dziarkę, innym razem, jestem niezdecydowana i w ogóle chyba na razie jej nie chcę hiahaiha buziaki :* Gdybym miała co wypić wzniosłabym toast z udany listopad ;) Gosiak :>

poniedziałek, 5 listopada 2012

To coooo .... podołujemy się trochę ?

Dawno nie było dołowania i narzekania :))))))))))) :)))))))

I chyba nie będzie, ale przecież to oczywiste, że w listopadzie nie może być samych radosnych dni prawda? Ten miesiąc po święcie zmarłych niesie zaraz za sobą, deszcz, śnieg, wiatr i ludzi tłoczących się w środkach komunikacji, wtedy myślę że mogłabym pracować gdzieś w sklepie za rogiem ;) aaaa później patrzę na zmęczone twarze pań ze sklepu i myślę, że też nie mają kolorowo, pewnie też dojeżdżają i to jeszcze dłużej niż ja. Grzechem byłoby odbierać im pracę ;) aaaa jednak ciągnie mnie do narzekania, wilka do lasu, głodnemu chleb na myśli, a powstrzymuję się, żeby napisać, że wszystko sprowadza się do pieniędzy i choć nie chcę tak myśleć, czasami się to potwierdza. Taki oto dzień, poniedziałek jeden z cięższych. Chyba nie tylko dla mnie. Jak to było ? Ciesz się z małych rzeczy bo na duże Cię nie stać .... pięknie i mądrze napisane. Na pewno będę kiedyś bardzo z siebie dumna, że władowałam tyle kasy w studia, normalnie szacun, najdroższe i najdłuższe studia jakie widziałam. Ten prestiż, za niego się płaci, uczelnia pomaga studentowi, który normalnie zmarnował by te środki na podróże, imprezy, zajawki, robienie podłogi w mieszkaniu, a co tam, niech ładuje w swoją edukację, w końcu na tym powinien się skupić, na pewno nie pracuje, darmozjad i żyje na utrzymaniu rodziców, w końcu wykształcenie jest najważniejsze. Kończę na dziś temat edukacji, bo robię się powoli jaka? Tak, tak, tak, ulubione słowo na Ż czyli żenująca :D Jeszcze za chwilę dodam, że nie ma miłości i niczego i świat jest beeee hahahahah Nie no żart, dziś ludzie nie byli dla mnie tacy źli, bywali naprawdę mili. Poza Pawłem, który jak zwykle umiał pocieszyć: "Bardzo Ci tak dobrze, jak ja mam problemy ze studiami to i Ty musisz mieć", ale przywiózł mi za to św.Krzysztofa i różańczyk z Częstochowy ;) Trzeba się pomodlić, bo jestem ostatnio bezbożna.... Jak to tam szło, ta modlitwa studenta: Boziu ześlij pieniążek ? ;) Ciężki post, ciężki, męczę się a końca nie widać, może właśnie dziś powinna powstać jakaś poezja która ubrała by w słowa to co niewyrażalne, to czego nie mogę napisać wprost. Szkoda, że nigdy nie przepadałam za poezją....a raczej nie rozumiałam jej, a na pewno nie umiem jej pisać :)


Życie jest tylko Twoje.
Nie mieszaj go za bardzo z drugim,
Bo zaczniesz żyć innym życiem.
Wtedy to już nie będzie Twoje życie,
A życie kogoś innego i odrobina Twojego.
Życie Twoje chce zachować odrębność,
A Ty wiedziony emocjami pchasz je w kierunku innego.
Pamiętaj, że indywidualność jest w Tobie
I tu niech pozostanie, nie pchaj się tam,
Bo to już nie będziesz Ty.
Nie rób wszystkiego z innym życiem.
Daj żyć własnemu życiu.
Pomagaj innym życiom,
Ale najlepiej traktuj własne.
Pozwól swemu życiu się zakochać,
Ale nie pozwól mu podporządkować się komuś lub czemuś.
Kochaj, dawaj, bierz, mieszaj, ale daj swemu życiu żyć.
Jeżeli jesteś lesbijką i chcesz trzymać
Dziewczynę w autobusie za rękę,rób to.
Jeżeli nie chcesz mieć dzieci, i zatłaczać autobusów, nie miej,
Jeśli chcesz mieć i poświęcić im wiele, ale nie *całe życie, miej je,
Jeśli jest coś o czym chcesz komuś powiedzieć,
Ale nie możesz,spróbuj się przełamać,
Jeśli czegoś nigdy nie robiłeś a masz nieodparta ochotę to zrobić,
Wiesz co masz robić :)
Nie tylko Czekam, czekam, czekam, ale i działam działam działam
I wpływam na mój własny los, moje życie, życie Małgorzaty :)


P.S.1: Także problemy w pracy i na uczelni nie są najważniejsze.
P.S.2: Życie nie jest też do sprzątania.
P.S.3: Jestem happy, już sobie przypomniałam :)
P.S.4: Macie tak, że jak brakuje kasy to macie ochotę jeszcze bardziej się pogrążyć i wydać jeszcze więcej ?! Taaakkk, to co, wyjazd, zakupy, zabiegi upiększające ? ;)))))

Całusy dla towarzystwa, które mnie czytuje ;) :* Po wspaniałym weekendzie, wracam tu i próbuje walczyć dalej z rzeczywistością, która bywa tak słodka i tak gorzka <żen> ;>

czwartek, 1 listopada 2012

Wszyscy święci balują ?

Czy nie dziś mają święto ? Czy nie dziś jest ich dzień? Może jakaś impreza? To święto nie musi być chyba smutne. 1 listopada. Wszystkich Świętych. Tych było chyba niewielu. Święto wszystkich zmarłych jest jutro czyli w Zaduszki, które powinny być dniem modlitwy za tych którzy odeszli z naszego świata. Ponieważ tych nieświętych było więcej niż świętych warto chyba  poświęcić więcej uwagi tym pierwszym. Są nam bliżsi, żyli obok, może nie idealni, a jednak nadzwyczajni. Dziś znalazłam tylko chwilę by o nich pomyśleć o każdym z osobna. Jutro będzie jeszcze czas by powspominać ich z uśmiechem, opowiedzieć o tym co przyjemne i wspólne z nimi. Nie znamy dnia ani godziny :) Któż z nas nie lubi niespodzianek ? Czarny humor. W tym wypadku chyba jednak nie lubimy niespodzianek śmiertelnych, z drugiej strony nikt nie chciałby wiedzieć kiedy dokładnie umrze. Ponieważ jednak, może stać się to w każdej chwili nie marnujmy czasu. Dziś szłam przez ten tłum zmierzający na cmentarz. Twarze, twarze, twarze. Nikt z nas nie lubi tłoku. Jednak ja lubię być w tak dużych zbiorowiskach, kiedy jest możliwość obserwacji. Tyle twarzy zdradzających historie rodzin, emocje, geny, styl życia. Prawdziwy przekrój społeczeństwa. Bieda miesza się tu z bogactwem. Młodość ze starością. Moda, lans i kicz tworzą niezły mix. Balony, maski z krzyku, szczekające pieski, pańska skórka, golonka, kiełbasa, żelki, orzechy, wata cukrowa, chleb ze smalcem. Tyle jemy, tyle potrzebujemy, tyle wymagamy, a i tak umrzemy :) Dzieci podobne do rodziców, albo nie podobne, jedzą piją lulki palą, w głowie tysiące myśli, że zimno, że ciepło, że buty się ubrudziły, że włosy nie ostrzyżone, co ja podam gościom na obiad, że syn nie chciał iść na cmentarz, że jutro do pracy i tylko ta mała chwila .... nad grobem. 90% czasu nie myślimy chyba o śmierci ani o bliskich zmarłych. Czy nie cudownie byłoby powspominać, poświęcić im naprawdę czas, wieczór, imprezę, wypić wino za nich i dodatkowo pięknie jest, kiedy ktoś może o nich dużo opowiedzieć, anegdoty, świetne historie, fotografie. Tak wyobrażam sobie swój pogrzeb. Było by wspaniale gdyby, ktoś zechciał opowiedzieć w kościele czy po jakąś historię, przeczytać coś mojego chociażby jakiegoś posta, może parę czekoladek do grobu zamiast piachu, wyświetlić zdjęcia z najlepszych dni, moja impreza. Nieźle.


 Każdy chce pozostawić coś po sobie. Pamięć. Dzieci. Głos. Zdjęcia, nagrania. Firmy, dokumenty, ubrania, trwałe i nie trwałe ... Fajnie gdyby to było coś trwałego. Tak by było co wspominać. Mam wspomnienia, choć pamięć zawodna. Zapachy, sytuacje, smaki. Zakład fryzjerski. Kapelusz. Wieś. Chustka na głowie. Elegancja do kościoła. Pomidorowa bardzo czerwona. Duszone grzybki. Śmiech, wstyd, święta. Wspólny duży stół wigilijny. Szkoła, liceum, klasa, twój stary. Treningi, obozy, siła. Czarny warkocz, zmarszczki, garb. Znikają. Elementy układanki. Niektórzy sami dziękują za współpracę. Boli. Film pierwszolistopadowy w mojej głowie. Jeszcze jutro jest czas. Dziękuję, że byliście. Dziękuję, że Was znałam lub nie znałam. Jesteście z nami. Jesteśmy z Wami. Jesteśmy razem. Żyjmy i na razie nie róbmy pogrzebu swojemu losowi, życiu, pracy, rodzinie wiecznym narzekaniem. Spróbujmy tylko czasami pogrzebać nasze problemy. Ten pomysł mi się spodobał.

Ostatnio potrafię pisać optymistycznie nawet o pogrzebie, cmentarzu i śmierci. Nieźle.
Pozdrawiam i ciepłego weekendu dla wszystkich :) :* Powinno się dziać pozytywnie, tak to się zapowiada, właśnie tak, znowu udany weekend ? Aaaa czemu by nie ?! ;)

wtorek, 30 października 2012

Ja Szczęściarka, ale ....Jak trwoga to ....

Do Boga albo do rodziców, albo do przyjaciół. Trwogi u mnie żadnej wielkiej nie ma, choć mogłaby być albo nawet być powinna, gdybym się przejmowała tym czym się jednak nie przejmuję ;) Totalna ignorancja obowiązków, wiszących nade mną nieuniknionych telefonów, ciążących kar pieniężnych i nie tylko. Pełen luz, spontan. Tak tak, to te dni, kiedy jest zimno, inni mają smutne minki i z chęcią sobie ponarzekają, a ja cóż ... jakoś nie jest mi zimno, zawsze znajdę miejsce w autobusie, metrze oraz tramwaju - codziennie :) a jak nie znajdę to z przyjemnością poczekam na kolejny.


Tańczę czekając na przystanku, mówię do wszystkich na tzw. "uśmiechu" czyli wszystkie słowa wymawiam jakbym się uśmiechała do klientów przez słuchawkę i do sąsiadów na dzień dobry. Chyba, że skupiam się nad czymś pilnym w pracy wtedy przez chwilę jestem obojętna, ale później staram się to zrekompensować otoczeniu. Robię wszystko, żeby nerwowa atmosfera nie wtargnęła to mojego miesiąca wiosennego :) Ponieważ jestem już dużą dziewczynką i wiem, że taki wspaniały czas nie trwa wiecznie, korzystam i próbuję czerpać garściami z tych momentów a także zatrzymać się czasami na chwilę i czas ten celebrować, dostrzec jego magię. Nigdy nie wiesz kiedy dotkniesz dna i jakie ono będzie. Jaka dopadnie Cię trwoga. Tak mi było dziś dobrze kiedy mogłam zrobić małe zakupy w sklepie spożywczym, zjeść z bratem i jego kolegą kawałek pizzy, zrobić pranie a później odśnieżać samochód przez około 25 minut, był 1 stopień, przecież to ciepło, jak miło, nawet moją nową skrobaczkę z kurteczką ciepłą na łapkę wykorzystałam :P Dalszy ciąg wieczoru równie fascynujący .... a nieee gdzie tam, bardziej! :) Tak dawno nie wyjeżdżałam, a niedługo wyjadę aaa nie powiem gdzie, krótka eskapada a cieszy jak nie wiem co ;) Mogłabym stwierdzić, że problemem jest kupić coś na prezent urodzinowy, ale tak nie jest, przecież to nie problem, to sama przyjemność, co ma być to będzie. No stress ;)

Jak trwoga ...

 i tyle dziwnych wiadomości na temat huraganu Sandy w Nowym Jorku, to myślałam dziś sporo jak tam rodzice, ale okazało się, że wszystko ok. Nagle napisałam maila, smska i zatęskniłam. Są cali i zdrowi, w ich bloku na parterze było tylko 1m wody, a u nich na 3 piętrze sucho :) Nie ma kompletnie prądu, więc oszczędzają baterie na komórkach i kompie, nie wiadomo kiedy włączą, nie można włączyć tv, latarnie na ulicach się nie palą, nic tylko spać. Jeszcze niedawno okoliczne ulice były rzeczkami, a może nadal są i zamiast samochodów, które są kompletnie zanurzone, suną po streetach skutery wodne.


Najważniejsze jednak, w tym momencie dla mnie, egoistycznie, że wszystko gra u rodziców, a w dodatku mają tyle dni wolnych od pracy noooo i prawdziwy wypoczynek, bez kompa i tv ;) Można iść na spacer, jak się ma długie kalosze ;)  Nie wszędzie jednak było kolorowo :(





Ludzie. Będą żyć dalej. Odbudują wszystko. Podniosą się. Odbiją się od dna jak niejednokrotnie w swojej historii. Ważne, że kiedy nadchodzi trwoga, jest do kogo się zwrócić o pomoc, czy chociaż o wysłuchanie, dobrą radę. Czy jest to Bóg czy rodzina czy przyjaciele, ważne że są i trwają nie tylko w dobrych momentach wiosny w sercu ale i wtedy kiedy potkniesz się i dotkniesz dna lub dopadnie Cię straszna trwoga. Jeżeli uważasz, że nie masz się do kogo zwrócić, rozejrzyj się dookoła, czasami wsparcie jest bardzo blisko, albo napisz do mnie ;) Dobranoc Kochasie, całuję :* Do zobaczenia jutro na koncercie !? The Stubs w Eufemii..... wpadajcie, papaty. 

poniedziałek, 22 października 2012

Jest power jest ... power w Girls ;)

Gdzie jest nasze prawdziwe życie? W domu w biurze czy w lesie czy .... Gdzie byśmy nie były tam jest nasze życie ze wszystkimi jego temperaturami i kolorami. 

Jest moc i jest siła. I wino umieją wybrać dziewczyny, tak żeby głowa za bardzo nie bolała na następny dzień, jak korkociąg jest zbyt skomplikowany to potrafią od sąsiadów pożyczyć, a co! Cieplutki koc miły wybiorą, taki kolor żeby do wszystkiego pasował :D Nie zapominają o ważnych datach, a jeśli nawet zapomną mogą uratować wszystko w ostatnim momencie, choćby przed północą ! Bywają off ale czy to takie ważne jeśli tak pięknie umieją wszystko zapakować i upiec przepysznościowe muffiny a nawet jak nie potrafią to z chęcią przejmą inicjatywę i pokażą swój prawdziwy temperament, umieją tupnąć nóżką i czerpią niewypowiedzianą radość z aktywności fizycznej jak tylko zmobilizują się, żeby nie iść z kumpelą na kawusię tylko na GYM. Odbierają klucze do swojego własnego mieszkania w piątek, wybierają sukienkę ślubną, są w ciąży, idą do lekarza, tęsknią, żyją pełnią życia, nie życiem innych, biorą udział w wyborach :P Realizują swoje pasje, koncerty grają, śpiewają, pięknie na zdjęciach wychodzą. Ach! Nie muszą być perfekcyjnymi paniami domu, nie muszą bo mają ciekawsze sprawy do przeżywania niż kurz i i niepozmywane naczynia, ponieważ mają dużo ciuchów jak przystało na prawdziwe damy, mogą czasami domknąć szafę nogą i świat się nie zawali. Życie służy do życia, nie do sprzątania. Jeżeli Halina podzieli obowiązki w domu z Zenonem to przecież w domu będzie o wiele przyjemniej i czyściej i będą mieć więcej czasu na wspólne igraszki i perfekcyjna Pani domu nie będzie musiała się znęcać nad tą bogu ducha winną kobietą, za to że nie jest idealną gospodynią. Czy to nie logiczne ... Para perfekcyjna, która brudzi razem w domu, brudzi siebie nawzajem, a później sprząta razem i razem się myje, oooo takie wyobrażenie. Aaa ciągnie wilka do lasu i nie tylko wilka ! Kiedy jesień tak ładna :) Choć mglista i tajemnicza ale jakże ciepła, jak jak jak Olu? Jak Maj ? Tak jak maj .... To był maj pachniała Saska Kępa, Park Skaryszewski. I wtedy przyszedł maj, zrobiło się gorąco, oj nie da się ukryć. Z drzewa spadł kolejny kolorowy liść, dziękuję, u mnie maj. Nawet grzyby jadłam z tego lasu, znalezione, jesienne :) Melancholii śladu jakoś brak. Nawet trudno dopasować modę do tej wiosny jesienią, w co się ubrać albo w co się rozebrać. Wszystkie złe sprawy są daleko, kiedy jest to ciepło i te kolory jesienno-wiosenne.


Pozdrawiam kochani i niech każdy z Was pamięta że .....


Goś .... zmęczony i zadowolony :)

środa, 17 października 2012

Sushi podręcznik dla laików ;)

Wiiiitaaaammm :) Zgodnie z obietnicą trochę samoedukacji i edukacji osób, które jeszcze nigdy nie jadły tak modnego przecież w ostatnich latach przysmaku. Ja jadam od czasu do czasu od około 2 lat ale wstyd przyznać nie zawsze wiedziałam co jadłam, co podali to z uśmiechem zajadałam, choć przecież miałam swoje ulubione "kawałki" ;) Dzisiejsza wizyta w Sushi z dziewczynami skłoniła mnie to małego posta na ten temat. Bo chociaż w menu zazwyczaj są obrazki :) to może zdarzyć się, że po zamówieniu dostaniemy coś zgoła innego niż nam się pierwotnie wydawało, że zamówiliśmy. Ja tak miałam dziś, mimo, że byłam pewna, że wiem o czym mówię :P Do rzeczy zatem ....
Sushi to japońska potrawa przyrządzona z gotowanego ryżu przyprawionego octem ryżowym. Do tego ryżu dochodzi mnóstwo dodatków w różnej konfiguracji: kawałki ryb, owoce morza, glon, warzywa, grzyby, jajka. Tradycyjnie sushi spożywa się podobno palcami, jednak w naszych restauracjach niewątpliwie użyjemy raczej pałeczek. Żeby sushi było smaczne i świeże, powinno być przygotowywane na bieżąco bo złożeniu zamówienia. Do tych pyszności podawany jest sos sojowy do maczania kawałków sushi i zielony chrzan zwany Wasabi. Jest on bardzo ostry, jeśli łykniecie go zbyt dużo, łzy gwarantowane :) Jest jeszcze jeden dodatek bardzo smaczny, tj. marynowany imbir, je się go między porcjami sushi dla oczyszczenia kubków smakowych.

MAKI

Wyróżniamy różne maki. Podstawowe to hosomaki czyli najmniejsze i i futomaki czyli grubsze kawałki. Drugim podstawowym smakołykiem sushi są :

NIGIRI 

Ręcznie formowany ryż a na wierzchu świeża rybka : łosoś, tuńczyk, węgorz, sandacz, maślana albo krewetka. Są droższe od maków bo mają więcej rybki ;)

ROLLS 


Tzw. rollsy różnią się tym, że są zwijane w ten sposób, że glon jest w środku a ryż na zewnątrz, często posypane są dodatkami jak np. sezam.

Pamiętajcie kochani, że to dopiero pierwsza lekcja dla początkujących, reszty dowiecie się w restauracji od jakiegoś sympatycznego sushi pana :)

My dziś byłyśmy w sushi barze Ryżowe Pole, poza tym dobre są podobno Sushi Zushi, Soto Sushi albo Sakana Sushi bar. Jest tych restauracji naprawdę wieeeele. Choć danie to do najtańszych nie należy, warto spróbować. Jeśli chodzi o napoje, polecam do tego herbatę, zieloną, jaśminową lub cytrynowo imbirową jaką piłam dziś albo japońskie wino śliwkowe. Pamiętajcie sushi kupione u Pana kanapki za 15 zł to kompletnie nie to samo co świeżo przygotowane danie, może nawet robione na naszych oczach i zjedzone w doskonałym towarzystwie. Ta cała atmosfera jest bezcenna a za całą resztę zapłacisz kartą :):):)

Dobranoc, katar wynoś się ! Dobranoc! Katar goń się ! Dobranoc, katar nie chcę cię ;)

 

wtorek, 16 października 2012

Piękny ciepły październikowy deszcz :)



Nie napiszę : Co z tą pogoda? Dlaczego nie zasłonili dachu ? Co z kibicami i zwrotem pieniędzy za bilety? Cieszę, się że nie poszłam na ten mecz .... oojjjj Sorry właśnie to napisałam ;) Nastawiałam się dziś na post komentujący mecz, skoro prognoz nie było :)
 


Wymądrzałabym się, kto czego nie zrobił, dlaczego nie podał, jak mógł tak chybić, to była niezasłużona kartka... Nie znam się to się wypowiem ;) Wszystko zepsuł deszcz czy ludzie? Dziś jadąc autobusem z siłowni do domu na ten mecz, pomyślałam, że ten deszcz jest piękny i romantyczny. Strugi lejące się po szybie, mokre włosy, przemoczone ciuchy i buty, rozmazany makijaż, lekkie katarek ... ups :) Co w tym pięknego? aaa tak moja romantyczna duszyczka się odezwała i widzi już dalszy ciąg tej sytuacji... to co najprzyjemniej robić w deszczu i kiedy deszcz za oknem ....



Dziś króciutko bo czekam na te deszczowe i słoneczne dni i na weekendy, których będzie tak wiele, bez pośpiechu ze spokojem, naturalnie i wszystko takie oczywiste, każda pogoda i każda myśl i decyzja, zrozumienie i szacunek ...



Deszcz, deszcz jak i słońce doskonała pogoda na pozytywne emocje ... a może nawet lepsza.....


Maria, maria .... nie wiem co u niej. Zobaczymy co powie dziś u Kuby o 22:30. Czekam. Dobrej Nocki Kochani :* 


poniedziałek, 15 października 2012

Brak sił na pisanie :< a na samobója... ?!

I nie tylko na pisanie ... na gadanie chyba też :P Jednak nie jest źle, często też gdy jest dobrze nie piszę, ponieważ nie ma kiedy, czas wypełniony i bardzo dobrze ! Byłam ja na weselu wytańczyłam się, mogłam obserwować ludzi, bardzo różnych i poznać odrobinę ich świata. Niezmiernie dziękuję mojemu towarzystwu weekendowemu, fajnie, że jesteście :* Cóż mogę Wam dziś przekazać, jak zwykle trudno, trudno bo była przerwa i trudno pisać o uczuciach. O tym co dobre i fantastyczne nie chce się pisać, żeby nie zapeszyć, nie chwalić dnia przed zachodem słońca, dmuchać na zimne itepe itede. O złym nie chce się pisać bo smutno i wstyd i najlepiej by było wyprzeć te myśli z głowy. I po co się tak miotać, nic na siłę, tego czego napisać nie mogę, dziś nie napiszę. Chyba każdy człowiek żyjąc ma w sobie coś z samobójcy. Tylko są samobójcy umiarkowani i bardziej hardcorowi ;)


Czy Felix Baumgartner nie miał w sobie samobójcy, musiał się liczyć ze śmiercią, a właściwie być na nią zdecydowany, przygotowany, przecież mogło wydarzyć się wszystko, ale na szczęście udało się. Jest jedyną osobą na ziemi, która doświadczyła tych niesamowitych emocji, spadania z tak wysoka i swobodnego wylądowania. Niesamowite. Inny samobójca pali fajki, inny się zakochał bez wzajemności i cierpi, a jeszcze inny nie ma pieniędzy i nie ma za co żyć więc może zamarznie na ulicy. Przecież możemy zginąć w każdej chwili i później żałować, że czegoś nie napisaliśmy czy nie powiedzieliśmy. Ja np. mogę jutro jechać do pracy, po drodze wstąpię na pocztę wysłać książki, które sprzedałam na allegro, ktoś na nie czeka, opóźniam się z wysyłką bo nawet nie mam czasu tego ogarnąć, ale w końcu wyślę te książki, później wstąpię do sklepu kupić mi i Pawłowi kłódki do szafek na siłownię, jutro mamy zacząć chodzić iii co... wsiądę do tego wagonu i... mogłabym odejść w każdej chwili, w tym wagonie czy w tramwaju, w windzie na siłowni, na bieżni... :) Mogłabym wiecznie myśleć, że należy mi się coś lepszego od życia, lepszy dom, lepszy samochód, lepsza praca, lepsze ciało, lepszy facet i mogłabym tak biec biec biec, aż bym się zadręczyła, albo zgniła albo umarła w samotności. Nie spotkałabym się w środę z Kasią i Olą, nie poszłabym w czwartek na koncert z Andrzejem, nie odwiedziłabym Michała i Żanety w sobotę, nie powiedziałabym tylu potrzebnych i niepotrzebnych słów. Tak przerwane brutalnie i szybko lub powoli i w mękach może być każde istnienie. Więc może powiem to co chcę dziś powiedzieć jednak .... po tylu słowach może mam siłę się przełamać. Dziękuję Mamie Pawła. Galeria Fitness jest fajna. Dobrze się z Tobą tańczy Paweł i je obiady w pracy i inne rzeczy, narzeczona cieszę się, że Cię zobaczę już niedługo, Dafa zapominam o Tobie, ale pamiętam też o Tobie, zobaczymy się. Kocham mojego brata, co nie znaczy, że zasługuje. Potrzebuję perfekcyjnej Pani domu ale nie Baśki bahuahua, Duczmuś czekam na książki i na spotkanie z Tobą, moje wszystkie niezawodne osóbki te co są zawsze .... o was za długo by było, zwyczajne, niezwyczajne,Iś,Irli. Ruda będzie dobrze. Kotu$ Tobie dzięki za każdy dzionek od 5 października i mogłabym tak długo długo długo ... Nie bójcie się nie jestem Felixem ani Magikiem, potrzebuję po prostu czasami się zatrzymać i popatrzeć na swoje własne życie z boku, choć to nie łatwe.... Po to się zatrzymuję, żeby później znowu wróciła beztroska i optymizm. Trudno mówić to co ważne, łatwiej mówić to co mało ważne, a czasami nawet przykre, ale przełamujmy się i nie pomijajmy w słowach tego co czujemy ... Nie strzelajmy sobie samobója, nie żałujmy potem, że zabrakło słów by okazać to co dobre. Czuję dziś wzruszenie.... idzie jesień znowu ;) nie ma na to rady .... ciepłe wieczory, później zimniejsze, a później mroźne, a ja czuję, że i tak mi będzie ciepło. Kurcze ! aaaaaa mogłam napisać po prostu o prognozach przed meczem Polska-Anglia :) :) :) <Niech chłopaki też może nie strzelają samobója plliiiizzzz> Trzymamy kciuki ;)

P.S.: Na dowód tego, że nie jest ze mną tak źle pod względem samopoczucia... a jest źle pod względem mojej psychiki i na dowód tego, że nikt w Polsce nie słucha Disco Polo, mały żarcik sytuacyjny Małgorzaty z Małgorzaty. Prawdziwie dobrego tygodnia Kochasie ;)


wtorek, 9 października 2012

Słowa na dziś : nauczka i "zawieś konto" :P

Nauczka, nauczka .... Czy to nie mała nauka ? Hmmm ostatnio dostaję ich za dużo ... a masz nauczkę ! I masz i masz ... i po co mi ona ? aaaa po to, żeby wyciągnąć jakieś wnioski Gosiu ?aaa może po to by uczyć się na błędach, a może po to by w końcu zrobić coś lepiej i nie pchać się w kłopoty, które przecież nie tworzą się same, Ty się w nie pchasz :P 
Godzina 21:10 kolejny chłodny wieczór, nauczka na pewno chce dać mi do zrozumienia, że znowu ubrałam się zbyt lekko i że to jest Polska, tu już czas zmienić lekkie ciuszki na coś znacznie cieplejszego, na każdym kroku jakaś weryfikacja mojego lekkomyślnego postępowania. Nauczycielka od francuskiego czyta E nieakcentowane, i czyta deux jako DE poza tym nie ma słodkiego francuskiego "errr" tylko jakieś polskie, zwykłe R, i do tego tłum jak w szkole podstawowej heeejjjj nie zostanę tam, postaram się zmienić grupę a najlepiej szkołę, nauczka ... oczywiście nie inaczej :P Nauczka czeka mnie pewnie też jutro w pracy, nie wychylaj się i nie każ przestawiać biurek w pracy bo wszyscy mogą przeżyć dzięki Tobie traumę, choć wydaje się to przecież nieskomplikowanym procesem ;))) Dzięki Bogu jest już wtorek wieczorem :) Wystarczy jeszcze tylko przeżyć środę, dzień najbardziej oddalony od weekendu, później czwartek, który popołudniu daję namiastkę szczęścia by całkiem rozluźnić się w piątek aaa w sobotę pojechać na Lubelszczyznę na prawdziwe weseeeleee aaa jaram się, dawno nie byłam a szczerzę cenię te imprezki .... Uwaga ! Dziś już druga osoba w ostatnim czasie zapytała mnie co z Sylwestrem !? :D :D :D iii zgodnie stwierdziłyśmy jedno: Klub odpada! Oczywiście, nie będziemy płacić trzech stów na przykład żeby znaleźć się w nieznanym tłumie i próbować tańczyć przy muzie, która nam się na przykład nie podoba :P Czyż nie lepiej zorganizować coś miłego w szerokim gronie w Warszawie czy też w górach czy jeszcze innym fajnym miejscu, wieś, miasteczko, miasto, aby w dobrym towarzystwie :) Dobra wystarczy tych nauczek, o sylwestrze też mogłabym przytoczyć niejedną, ale po prostu wystarczy :D Co do zawieszenia konta, rozwijać tej wiadomości nie będę ... Teksty w stylu: Zapomnij o całym świecie w objęciach wspaniałego mężczyzny, Daj się odnaleźć - rozmawiaj taniej nawet o 40%, Randkuj, baw się i korzystaj z życia! Nie przekonały mnie ;) Zawiesiłam konto ! Hurra, jeden złodziej czasu mniej ! :D Także tego ... pomyślcie o tym Sylwestrze ;) :* Gosia co dostała nauczkę i jest z tego powodu szczęśliwa .... :) aaaa no oczywiście to nawiązanie do wszystkich "Żab" które też dały mi w życiu nauczkę, żebym je omijała szerokim łukiem !!! Dziękuję bardzo :* Oj nigdy więcej Was nie pocałuję, to był ostatni raz ;) Kto ma wiedzieć, ten wie o co choooo ... paaaaaa :)

P.S. Foty żadnej nie było ... to uwaga ... ;) Jeśli tak dalej pójdzie, to będę robić dziarę ;)