piątek, 20 lipca 2012

Może trochę posprzątać ???

Co sądzicie o graciarniach w domu ? Wiele osób ma z tym problem. Jeśli nawet nie dotyczy to bezpośrednio nas, założę się że prawie każdy ma np. wujka, który zbiera wszystko, ma całe kolekcje wtyczek, kabli, pudełek i nie wiem czego jeszcze. Uważa oczywiście, że te wszystkie przedmioty są mu potrzebne do życia ! Okej .... co jednak stałoby się, gdybyśmy zapragnęli trochę posprzątać? Poza tym nie każde przedmioty da się kolekcjonować, zważywszy na ich duże gabaryty, a często małe rozmiary naszych mieszkań.

Patrząc na mieszkania naszych dziadków czy rodziców, lub innych czy nie raz powtarzaliście sobie: U mnie będzie inaczej. Nie pozwolę tak zagracić swojego M. Niewątpliwie macie racje,nie można dopuścić do tego by obstawić się milionem przedmiotów do niczego nam niepotrzebnych. Jednak przecież potrzebujemy ich dużo, zatem należy je w sposób odpowiedni przechowywać. Wątki mieszkaniowe na pewno się pojawią jeszcze na blogu, ale nie taki temat jest dziś. Temat dziś to ciekawe miejsce :

https://www.facebook.com/stenaekostacja

Stena Ekostacja !



Tak moi drodzy !!! Teraz jeżeli nie wiecie gdzie wyrzucić makulaturę, szkło, ubrania, baterie i wiele wiele innych niepotrzebnych rzeczy, możecie je zawieść do ekostacji.
Zmiana lodówki, pralki czy innych sprzętów, oddacie stare, a będziecie mieli pewność, że nie zanieczyszczą one środowiska. Polecam i popieram, Gosia niby eko ;)

Buziole weekendowe :*

wtorek, 17 lipca 2012

Trochę mojej historii dla Was ...

Nie ma mnie znowu mnie nie ma... ja wiem, sorry, nie wypalam się, może po prostu nic ekscytującego się nie dzieje w tym dziwnych życiu.... Chociaż nie do końca mogę tak rzec. Wciągnęło mnie ostatnio flirtowanie w necie i tego nie ukrywam, także dużo piszę z ludźmi i przez to chwilkowo tutaj zamulam. Dziś dla Was troszkę historii.
Szukasz rachunków czy czegoś tam i znajdujesz takie perełki i sobie myślisz, co będzie jak
one kiedyś zginą, może lepiej je zeskanować i zatrzymać ....

Kino

Biletów z kina przewala się sporo. Też to zbieracie? Ciekawe po co .... Ja pamiętam z kim byłam na filmie Slumdog Milioner z ulicy ... Tylko gdzie jest teraz mój towarzysz, Bartek.L ciekawe co u Ciebie .... 
 Kolejny bilet .... Byliśmy we 3 na świetnym filmie, Millenium mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, uwielbiam, całą trylogię książkową ....

Krakówkowo 

Jak Kraków to Lart Studio. Dobry czas i ciekawe jednostki, których nie zapomnę.

NYC

Trzy wizyty w Nowym Jorku .... dużo papierków, biletów i wspomnień .... Oto nieliczne


Zimny Paryż 

Paryż kojarzy mi się z zimnem i negatywnymi emocjami, na pewno przyjdzie czas żeby to zmienić ;) Nie no .... bagietki, wino i sery dały radę :D


Dużo zdążyliśmy  zobaczyć przez te kilka dni. Niezmiennie dziękuję Panu Tomaszowi J.

Prawko 

Jak obiecałam tak też się stanie. Zawiśnie na ścianie w moim mieszkaniu ;)

Skandynawia 

Miałam okazję być dwa razy w Szwecji i raz w Danii .... Raz dzięki Panu Antoniemu B. drugi raz dzięki moim pracodawcom. Piękne kraje skandynawskie. Dodatkowo po raz pierwszy wyszalałam się tak bardzo na rollercoasterach, które tak kocham w Tivoli, w Kopenhadze.

Takie tam pojedyńcze przypadki ...

Też się zdarzały :) Kanary wrrrr


Dobre koleżanki z pracy ! Pauluś trzeba się spotkać !!!
Właśnie chyba z ludźmi z orange byłam też w Kazimierzu :D


Kartki urodzinowe ... w 2011 było mega ... w pracy
Listy .... do św. Mikołaja  :)
 Zawody .... i nie tylko.

Nasze miejsca

I to co tak ważne przecież ... 

Uświadomione niedawno. Zdrowie.



A co tam, że mają totalny bałagan .... spójrzcie na ostatnie pismo. Sprzeczne informacje, ale komu by się chciało formułować pismo prawidłowo do pacjenta, powinien się sam domyślić ... hehe :)

Wielu miejsc i papierków brakuje, ale taki fragmencik mojej rzeczywistości ....
Gosia wspominacz pozdrawia we wtorek ... odliczacie do weekendu ?
Ja tak, teraz chyba nawet wiem dlaczego :*


piątek, 13 lipca 2012

Vive la France !

Jutro święto narodowe Francji. 14-ego lipca Francuzi świętują zdobycie Bastylii.
Pamiętam jak rok temu dowiedziałam się, że z tej okazji organizowany jest wspaniały bal w restauracji Endorfina. Zapłaciłyśmy po stówce i poszłyśmy bawić się w doborowym towarzystwie polsko-francuskim. Pyszne jedzenie, francuskie wina, ale i coś mocniejszego czekało na zebranych gości. Wystawy firm francuskich i oczywiście .... DJ i ogromny parkiet do dyspozycji, coś wspaniałego. Wybawiłyśmy się konkretnie i gdyby nie fakt, że był to czwartek i następnego dnia szłyśmy do pracy, zostałybyśmy na pewno do białego rana!
Nawet padający deszcz, nie był w stanie popsuć nam zabawy. Dzięki Francjo za takie party :)

W tym roku niedawno przypomniałam sobie .... nooo tak ! 14 lipca ! Czy będzie bal? Ach nie wybiorę się, wypada w sobotę, mam konkurencyjną imprezę ze znajomymi. Po czym dowiedziałam się, że balu nie ma, być może ze względu na kryzys, ale za to jest święto Francji na ulicy Francuskiej ! Zostało wdzięcznie nazwane Randez-vous z Francją :)

Od 12 do 22 od ronda Waszyngtona po ul. Walecznych czeka wiele atrakcji. Będziemy mogli spróbować oczywiście francuskich serów, win i croissantów :) Zobaczyć wystawy wielu francuskich firm, które rozwijają się na rynku polskim i wprowadzają wiele innowacji. M.in. marka Peugeot pokaże swoje najnowsze modele takie jak Peugeot 508 RXH, sportowy RCZ czy 208. Poza tym będzie można spróbować gry w golfa czy też w najpopularniejsze na południu Francji boule ... Raz już grałam, czas spróbować po raz kolejny :)))



A po tych wszystkich uciechach podobno tańce na ulicy do przebojów francuskich i międzynarodowych, no no no ja już będę musiała lecieć na domówkę ale nie odmówię sobie odwiedzenia ulicy Francuskiej w ciągu dnia :D 

Czuję, że to będzie długi dzień, dłuuuga noc i dłuuugi weekend mimo, że 2 dniowy :) 
Całuję wszystkich sympatyków Francji, moich francuskich znajomych i francuskie pieski też, do zobaczenia na randce z Francją ;) 

 




czwartek, 12 lipca 2012

noce lipcowe

Kolejna noc ... dochodzi 2, wciąż nie śpię. Na co czekam, czego chcę?
Niech czas szybciej mija myślisz, kiedy czekasz na urlop, ale na co ja czekam?
Niech czas się na chwilę zatrzyma, myślisz kiedy wiesz, że coś Cię czeka, ale chcesz to odwlec, niech jeszcze się nie dzieje, jeszcze nie teraz ....

Z czasem i tak nie wygrasz, nie cofniesz go, ani nie zatrzymasz, ani nie przyspieszysz ... ale dlaczego nie śpisz. Pobudzona, nakręcona, co się dzieje i co się dziać będzie, może zbyt wielkie jest pragnienie tego dziania, tak trudno zaakceptować, że nic się nie dzieje i nie możesz tego napisać na blogu, co innego w książce, książka, całość i mieszanka wszystkiego co tylko Ci się spodoba. Gadu gadu warszawskie ....


Rozkopane ulice, balustrady, rusztowania, śmieci, żule, letnie żulice, alkoholowe twarze, i obce twarze, nie polskie, turystyczne, lansik, neony, zamykają już wszystko o 22, kółko w kółko i tak w kółko .... warszawski spacer. W mieście sobie mieszkam, ale ptaków srających na mój samochód nie brakuje, nie mają listości, mimo, że myłam go przed chwilą....

Dlaczego piszę o ptakach, srakach, i widokach miastowych, smęcę  i kręcę bo o ludziach jeszcze nie mam odwagi, albo nie ma odpowiednich, albo nie chcę by to przeczytali, albo czynnik ludzki się ogranicza w mojej egzystencji, może nie potrzebuję ludzi tak często .... nie nie nie ja potrzebuję prawdziwego człowieka, nie wielu ludzi, ale potrzebuję zobaczyć człowieka w każdym z ludzi, jego potrzeby, oczekiwania, smutki i radości, tylko, żeby jeszcze wszyscy ludzie chcieli zobaczyć we mnie człowieka, a nie .... "tą"

Imbir. Czekolada z wiśnią ..... lody eksperymentalne. Mmmmm

Piątek ........ Sobota ..... może czekam właśnie na Was? Gosia Filozofka nie ma co .... :)

środa, 11 lipca 2012

Upadki Sratki i Wampiry won ...

Myślicie, że będzie o upadku .... Nie. Upadek wczorajszy może nie być już godny uwagi w dniu dzisiejszym, poza tym zawsze można spojrzeć na to z drugiej strony, to wcale nie musi być Twój upadek, to może być upadek systemu edukacji, pracodawców, polityków, mężczyzn, kobiet, jak wiele mają twarzy i jak trudno czasami zdobyć się na odrobinę empatii.... ale przecież nie o tym piszę, upadki sratki, jak się dostało już trochę kopniaków od losu, szczerze mówiąc łatwiej przyjmować kolejne, strach się bać co będzie dalej, tyłek coraz twardszy :)

Pozytyw Gosiaku, pozytyw .... Twój blog umiera, a może choruje, choruje na brak postów, bo go olewasz, tak nie można, randki przeminą, słodziaki okażą się tyranami, jedzenie zostanie strawione, uroda przeminie, a blog zostanie dla potomnych może .... :)

Przez te ostatnie upały spać nie mogę i przychodzą mi do głowy różne dziwne myśli, chodzę jak nakręcona, za dużo energii raz, raz za mało, raz mogłabym przenosić góry, raz czuję zbliżającą się deprechę. W ciągu doby przechodzę ze smutku do złości, kończąc na spokoju i satysfakcji, że ominęłam górę lodową, która mogłaby mnie zmiażdżyć, jest radość, nie zmiażdżyła. Za to umyłam po raz pierwszy samochód w takiej myjni na monety, byłam w złotej sukience i chłopcy myjący swoje skuterki pomogli mi z tym myciem i nabłyszczaniem, chociaż zapierałam się, że ja sama, że muszę się nauczyć i się nauczyłam ! I nauczę się wielu innych rzeczy, jeździć też i coooo, trzeba tylko być cierpliwym, cenna cecha, dla kierowców, którzy pozjadali wszystkie rozumy też  :P

W sobotę zapowiada się miłe spotkanie w gronie Psowskim, dawno pewnych buziek nie widziałam, więc raduje się me serce, mały weekend jutro przy czwartku, pogoda jednak zadowalająca, no żyć, nie umierać i niech wampiry energetyczne się nie zbliżają, a nawet jeśli się zbliżą i tak nie zdołają wydobyć ze mnie mojej osobistej energii bo je pogonię ooo !
Takim osobnikom mówię śmiało: WON ! W filmach was lubię ale nie w życiu ....



aaaa tak z zupełnie innej beczki :) już niedługo Olimpiada dzieciaki, trzeba się zainteresować, w czym mamy szanse powalczyć .... niewątpliwie jedną z takich dyscyplin będzie siatkówka :) Po wielkim sukcesie w Lidze Światowej, nasi zawodnicy zagrają już pierwsze mecze grupowe 29 lipca z Włochami i 31 lipca z Bułgarią. Czas znowu wyjąć biało czerwone chorągiewki ;)  i dowiedzieć się jakie dyscypliny jeszcze warto śledzić w wykonaniu Polaków. Aaaaa napewno Aga Radwańska w tenisie!? Kibice ogień!

http://olimpiada.interia.pl/dyscypliny/wszystkie

Dobranoc Puszki, Gosia Misz masz i upadki sratki żegnają tym zagmatwanym postem ... grunt to wracać do formy ... nawet jeśli w tym dziwnym roku czeka mnie jeszcze ze 100 ugryzień wampirów - nerwowych graczy i 1000 dziwnych upadków-przypadków ..... Nie przejmować się bo są jeszcze moi ludzie w tym mieście :* i będą .... zawsze... :D






środa, 4 lipca 2012

Epokoja Lodowcowa 4

Tak moje Wiewióry, Stadko moje ... :)
Byłam dziś na Epoce Lodowcowej 4 w 3D i serdecznie polecam dorosłym i dzieciakom. Naaaaprawddęęę się uśmiałam !!! Nie widziałam poprzednich części, ale każdy, kto je widział, mówił, że ta część jest chyba najśmieszniejsza :P



Leniwiec z babcią love, Wiewiór love i każdy z osobna aaaa było świetnie. Polecam każdemu taki seans, chociaż rzadko chadzam na bajki !!!!


Gosia Wiewiór życzy dobrej nocy :) Dzieło Pawła :)

wtorek, 3 lipca 2012

one się marnują....

Moi mili .... kolejny upalny dzień za nami. Klima w pracy nie działa, bosko, wszystko się lepi i topi, nawet ciężko już użyć sławnego tekstu na podryw: "Ładnie pachniesz na jak na tę porę roku". ufff Wracam do domu, powinnam odrobić francuski, wprowadzać jakieś poprawki do mojej mgr (jest pomysł żeby ją jednak złożyć w sekretariacie;), zrobić jakieś porządki iteedee itteepeee a tu wracam i lenistwo, a wczoraj były przecież obietnice, pod wpływem emocji i co i co ... zawsze jest na co zwalić, nie robię bo upał, nie robię bo coś tam .... Jednak pościk dla Was być musi.

Prowadzę ostatnio mini dyskusje z przyjaciółką na temat wakacji i chcąc nie chcąc łączy się z tym temat singielstwa. Uuuuu o tym jeszcze nie było. Wolny strzelec czy też strzelaczka (wymyślona na potrzeby odmiany przez rodzaje). Przyznacie Państwo, że singiel na wakacjach ma zgoła inne potrzeby, niż osoba która jedzie w parze. Może więc warto coś zmienić i jeżeli jeżdżę od 2 lat z tą samą ekipą i nikogo nie poznaję, to może powinnam pojechać z zupełnie nowymi ludźmi. Wiecie co kiedyś powiedziałam kumpeli, kiedy miałam wyrzuty sumienia kupując loda w makdonaldzie? Ojjjj co ja na to poradzę, że chłopa mi trzeba ?! :P W ten sposób chciałam usprawiedliwić swoją słodyczową rozpustę <wstyd> no i co i co mam odwagę się do tego przyznać i napisać to na blogu i to nie jest desperacja, to jest szczerość i co .... ooo ! Później kumpela wrzuciła ten tekst na walla i wiecie jakie były komenty koleżanek (nie wiedzących że to ja rzekłam)? "To takie polskie", "Nie lubię tego" "Na szczęście masz nas" .... ojej, ciekawe co myślały jak były same. Niech Wam będzie, że polskie, jestem taka polska, że aż się rzygać chce :P hehehe Tylko temperament nie ten do końca, bom otwarta jak książka :) Oto właśnie chodzi, jeśli masz apetyt na zmiany, czasami chcesz też odpocząć od wszystkiego co codzienne, czyli od pracy, od domu, od obowiązków, od zmartwień, od fejsbuka, od komórki, od własnego kota, od zakupów w markecie, od kuchni, od komunikacji miejskiej, od znajomych, ich stałych tekstów, które znasz na pamięć. Nie oznacza to, że tego wszystkiego nie lubisz, oznacza to, że potrzebujesz przerwy. Tylko jak przeprowadzić taką udaną wakacyjną przerwę, żeby każdemu dogodzić ?

Czy tylko na wiosnę myśli się o miłości, aha jeszcze czerwiec, to już początek lata, a później jest lipiec, gorąco upał, a wbrew pozorom też by się człowiek poprzytulał. Minęły czasy, kiedy człowiek udałby się na portale randkowe w celu bajery, a jednak takie myśli przemykają przez głowę, patrzysz, wypatrujesz gdzieś daleko, a nie zauważasz tego co blisko, nie chcesz widzieć, ten nie taki, tamta nie pasuje. I błędne kółko warszawskie się kręci .... :) Single tworzą naprawdę spore zbiorowości na takich portalach jak Fejs czy też Goldenline, serio serio, sprawdziłam na własne potrzeby, i niestety ale obracając się tylko w swoim prywatnym światku i nie wystawiając oczu i uszu i noska na zewnątrz, nikogo nowego nie poznamy .... Jeśli nie mamy potrzeby okej, ale jeśli ją mamy, rozglądajmy się i blisko i daleko, a co :P Z prywatnych mądrości powiem tyle, jedna z koleżanek poznała męża w internecie, a druga ma ukochanego w Libanie, można? Można

Na koniec krótka historyjka, oczywiście musi być trochę smutna jak to u mnie, ale cóż, prawdziwa jest po prostu. Każda kobieta ogląda się naga w lustrze. Kiedy masz lat 14 patrzysz w lustro i myślisz, chcę dorosnąć, chcę żeby mi cycki urosły, chcę mieć chłopaka, wyglądam jak wyglądam, nie jest źle, a z resztą mam to gdzieś, aby cycki urosły.
Później kiedy masz 20 lat i masz chłopaka, który Cię uwielbia, myślisz, wszystko jest okej, ale nie doceniasz szczególnie tego co masz, swojej niesamowitej cielesności, jest bo jest, każda to ma, nie przychodzi Ci do głowy, że to kiedyś zacznie przemijać .... Kiedy masz 26/27 lat i przeżyłaś już swoje, poważne związki, rozczarowania, przygody myślisz czasami, jestem zajebista, prawdziwie kobieca, znam swoją wartość, jest we mnie moc, energia, siła, wytrwałość, mam świadomość swojego ciała, które w tym czasie wydaje się najwspanialsze jak do tej pory i tylko .... Dlaczego to wszystko tak się marnuje ?!
Dlaczego tak bardzo się marnujemy, nie dopuszczamy do siebie innych, a jednocześnie inni nie dopuszczają nas. Kiedy dopuszczają, często jest to krótka chwila, aby znowu uciekać i biec dalej, szukać lepszego, wspanialszego, młodszego, bogatszego, bardziej szalonego, czułego, lepiej robiącego to czy tamto .... biec biec biec
A ja się zatrzymuję tylko czasami w tej łazience przed lustrem. Zdejmuję bluzkę i się przyglądam, rozmawiam ze swoim ciałem, które mówi mi jestem tu, jestem częścią Ciebie, chcę się opalać, chcę się kąpać, chcę masażu, chcę częściej chodzić nago, chcę mieć inne ciało, a moje piersi mówią mi: "Widzimy jak Ci się podobamy, tylko dlaczego się tak marnujemy?" i puszczają oczko na dobranoc .... To nie jest smutne to jest prawdziwe.
Ja i one, moje drogie. Specjalnie dla Was mój rysunek w moim ulubionym programie komputerowym czyli Paint'cie:

Miała być taka fajna animacja, filmik rysunkowy, zamiast posta, ale niestety mój brat powiedział, że nie zdąży go dla mnie przygotować ;)
Podoba się ? heiheiehe Ciało Ciało masz swoje życie i swoje instynkty, mimo że jesteś mną, życzę Ci dobrego lata pełnego prawdziwego życia !


poniedziałek, 2 lipca 2012

Jest lepiej ... Chcę coś zmienić naprawdę!

Drodzy ... kilka dni przerwy w pisaniu. Nie oznacza to, że przestałam pisać, nie po to Was zapraszałam do czytania moich prób blogowych. Dziękuję, że od czasu do czasu ktoś zagląda i wypatruje co u mnie, może myśli dlaczego nie piszę...

Wcześniej byłam pewna, że prowadzenie oficjalnego bloga z moim imieniem i nazwiskiem będzie łatwe, będę bez skrępowania pisać na wszelkie możliwe tematy, również kontrowersyjne. Jednak nie jest to takie łatwe. Co innego szczerość, a co innego ekshibicjonizm. Co innego pisać o czymś teoretycznie, a co innego, kiedy czytają to wszyscy Twoi znajomi i wszyscy dowiedzą się jeśli napiszesz o czymś intymnym, mogą różnie zareagować.

Mimo wszystko muszę podzielić się tym co mnie trapiło w ostatnim czasie. Nie dlatego nie pisałam w ostatni weekend, bo nic się nie działo, ale dlatego, że o czymś myślałam.

W 2006 roku pierwszy raz próbowałam oddać krew w stacji krwiodawstwa. Badania przeszłam, dopuścili mnie do oddania, szło nieźle, ale pod koniec oddawania 450 ml krwi, zrobiło mi się słabo i lekko omdlałam. Po tym wydarzeniu zaczęłam dostawać listy z centrum krwiodawstwa, że muszę powtórzyć badania i mam się do nich zgłosić.
Oczywiście lekceważyłam to jak głupia gówniara, jak większość Polaków z resztą, którzy jak tylko mogą od lekarza uciekają.

W 2011 roku była zbierana krew dla siostry znajomego, wybrałam się więc ponownie oddać krew. Wspomniałam młodej Pani doktór o tym, że za pierwszym razem zasłabłam, jednak warunkowo dopuściła mnie do oddania krwi. Mimo zjedzonego batona i wypicia słodkiej kawy przed oddaniem, sytuacja powtórzyła się. Na początku było wszystko okej, a później straciłam przytomność. Lekarz powiedział, że niektóre osoby tak po prostu mają i że nie będę już mogła oddawać krwi, ze względu na to jak zachowuje się mój organizm.

Po tej drugiej próbie znowu listy, że mam stawić się powtórzyć badania. Dziwne. Przecież kiedy chciałam oddać drugi raz krew, nikt nic mi nie mówił. W końcu zaczęłam się trochę martwić, zanim zebrałam się do ponownej wizyty przy ulicy Saskiej, był czerwiec.

Wchodzisz tam, widzisz ludzie wychodzą z czekoladami, inni wypełniają ankiety, jeszcze inni świetnie czują się już po oddaniu blisko pół litra krwi, czekają na odbiór zwolnienia lekarskiego przysługującego za ten dzień i lecą dalej w miasto coś załatwiać, albo do domu, a ja stoję z tym durnym listem i mówię, że kazano mi powtórzyć badanie, wysyłają mnie do pobrania próbki. Nagle zaczyna mi się wydawać, że te pielęgniarki dziwnie na mnie patrzą, coś jest nie tak, przyszła powtórzyć badania. Krew pobrana, ja wyobrażam sobie najgorsze scenariusze, jestem bliska płaczu, ale staram się opanować, zawsze takie myśli wywołują u mnie łzy. W końcu idę do lekarza porozmawiać, nie ma mojej karty, lekarka idzie po nią. Pyta o co chodzi, mówię, te listy, co się dzieje .... Pani doktor w końcu mówi mi, że wyniki w 2006 roku były złe i dlatego kazali je powtórzyć, później w 2011 roku tamta doktorka w ogóle nie powinna mnie dopuścić do oddania ze względu na te wcześniejsze właśnie złe wyniki, ale dopuściła bo była młoda i nie była stałym pracownikiem, no proszę ... co za pech.

Więc pytam, co to znaczy złe wyniki, na co jestem chora, jakie były podejrzenia, co było nie tak? Nie powinna się Pani martwić właściwie, bo te z 2006 roku były złe ale te z 2011 dobre aaaaaaaa co za chaos, już zaczynam się gubić. Więc po co nadal po badaniu w 2011 wysyłacie listy... ? Żeby mieć pewność, że jest Pani bezpieczna. Schiza... Nic nie mogę powiedzieć. Kiedy wynik? Za miesiąc. No pięknie. Nie wiem dlaczego, pierwsze co przyszło mi do głowy to nie była wizyta w prywatnej klinice i zrobienie wszystkich dokładnych badań krwi. Pierwsze co przyszło mi do głowy, choć być może nie miałam powodu, to był test na obecność wirusa HIV. Najczęstsze myślenie, mnie to nie dotyczy, aż zaczynasz myśleć, a może wszystko się może zdarzyć i mnie to dotyczy. Głośno o tym w telewizji, jednak z najbardziej wstydliwych chorób, temat tabu, nie mam pojęcia do końca na czym polega.

Znajduję informacje w internecie i idę po pracy zrobić test. Kupuję po drodze nową sukienkę i myślę, że być może niedługo okaże się, że to nie ma sensu i nowe rzeczy nie są mi potrzebne. W środku ankieta z miłym Panem i anonimowe oddanie próbki krwi, wynik po weekendzie, kiedy jestem wśród znajomych, idę na imprezę, oglądam mecz, jest okej, ale podświadomie czekam na poniedziałek. W końcu nadchodzi upragniony moment, robi się gorąco i coś ściska w żołądku, sama się nakręcam, wiecie jak to jest, zaczynasz wierzyć, że coś jest możliwe, bo nie możesz tego wykluczyć, i nie powinieneś wykluczać, bo jest to niebezpiecznie. Pomyłkowo czekam w kolejce wśród ludzi oczekujących na test, zamiast iść do innego gabinetu od razu po wynik, tracę bez sensu kolejne minuty.

W końcu jest, upragniony, negatywny wynik, nic nie wykryto, nie ma potrzeby powtarzania badania, nie ma wirusa, nie ma nic. Kamień z serca, wracasz do codzienności, czarne scenariusze odchodzą w niepamięć, wizja dziękczynnej pielgrzymki do Częstochowy też się gdzieś odsuwa. Ale jakie to cudowne ostrzeżenie i znak Panie, jak dobrze zastanowić się znów nad sensem własnej egzystencji. Teraz zrobię jeszcze komplet badań u internisty, poczekam na ten nieszczęsny wynik z krwiodawstwa, które napędziło mi stracha i będzie pewnie wszystko GIT.

Nie piszę tego, żebyście pytali jak się czuję, czy okazywali jakieś współczucie, że sama z tym sobie poradziłam, poradziłam sobie i to najważniejsze, to było dla mnie bardzo dobre, bo teraz wiem, że nie należy lekceważyć własnego zdrowia i życia. Chcę byście i Wy o tym wiedzieli, badajcie się kochani, jak tylko się da, sprawdzajcie wszelkie niepokojące znaki, uważajcie na siebie i bądźcie ostrożni, to bardzo bardzo bardzo ważne, i nie myślcie nigdy, mnie to nie dotyczy. Nie znamy dnia ani godziny kiedy jakieś okropieństwo może nas zaatakować. Dlatego głowa do góry i do lekarza marsz, nie każdy jest taki straszny, choć z dentystami bywa różnie ;)

Całuję moje mordeczki już z dużym uśmiechem, mam duży apetyt na zmiany, nie chcę tylko żeby skończyło się na obietnicach, chcę żyć w końcu pełnią życia w pozytywnym tego słowa znaczeniu i nie marnować chwil ulotnych jak ulotka, tylko ulotne chwile łapać jak fotka :D