czwartek, 28 czerwca 2012

Tytuł : Nik nie przeczyta, nie ma wstydu :(((

Itaaaaliaaaa Itaaaaliiaaa nie mam dla Was posta kochani tak się Leniwiec dziś na kanapie zaleniwił i rozleniwił .... a jeszcze fejs wjechał a jeszcze i mecz .....
Było opowiadanie, będzie coś co nazwałam przed chwilą wierszem .... oczywiście z przeszłości i tak nikt nie przeczyta, więc wstydu nie będzie prawda ? :D

Chleb 



Przyśniło jej się kiedyś albo sobie wymyśliła,

Że jej się przyśniło, że będzie z łysym brodaczem i będzie szczęśliwą kobietą. 

On był duży łysy i miał dużą brodę, szła, wracała skądś 

I on był blisko a ona wiedziała że jest dobry i że jest dla niej. 

Początkowo myślała że to kolega, kolega z lasu ale i na gitarze grał, 

Małomówny był i jakiś taki tajemniczy, ale to nie był on. 

Okazać się musiało że to nie był on. 

To był inny chłopuch, chłopczak, chłoptasiek, 

Z innego buszu w innym czasie poznany i to było zaskakujące. 

Kompletnie. Bo niby dlaczego ja i on i on i ja. Niespodzianka. 

To tylko sen, ale może on się właśnie sprawdza

Może ja mam z tym oto tu być, choć brody nie ma!

Ma długie loki, ale kiedyś może będzie łysy, bo włosy wypadną lub się ogoli? 

Czy to nadal będzie ten sam człowiek. Szybko szybko mnie usidlił ten człowiek, 

Ale nie tą brodą i tą łysością co to to nie, ten miał przecież włosy.

Wydawał się strasznie dobry i się starał, ale to tak zwane złudzenie było.

Żadnemu człowiekowi nie starczy tyle sił i energii żeby starać się wciąż i czas cały. 

Jak zdobędzie luksus posiadania wymarzonego partnera,

Przyzwyczaja się do tegoż luksusu w tak szybkim tempie, 

Że nie dostrzega już że to jest luksus przywilej i wyróżnienie. 

Teraz to jest oczywista oczywistość i chleb powszedni, 

Ale tak być nie może. O nie. Bo chleba zawsze może zabraknąć, 

Może się skończyć, może zniknąć, może go zjeść ktoś inny. 

Wtedy doceni się twardość i chrupkość skórki i miękki miąższ chlebka w środku, 

Zapach i smak tak uwielbiany przecież. Ale to już będą tylko złudzenia.

środa, 27 czerwca 2012

Euro Euro i po Euro ... za moment :)

Półfinały to już nie przelewki. Pogratulować należy wszystkim drużynom, że dotarli do tego wysokiego pułapu turniejowego. Niemcy, Hiszpania, Włochy, Portugalia, każdy z tych zespołów w pełni zasłużył sobie na udział w półfinałach Euro 2012. Portugalia wygrała z Czechami 1:0, aż z sześciu bramek mogliśmy cieszyć się w meczu Niemcy - Grecja (4:2), Hiszpania pewnie pokonała 2:0 Francję, która nie była w najlepszej dyspozycji, no i w końcu Włosi dostarczyli nam niesamowitych emocji, wygrywając z Anglią dopiero w rzutach karnych! Wybieram się dziś na pierwszy z półfinałów do strefy kibica, tłoku się nie spodziewam, bo po naszej porażce z Czechami, próżno tam szukać tysięcy kibiców, przychodzą chyba głównie kibice z innych krajów, rodziny i dzieci, które mają już wakacje.

Także dziś nie spodziewam się kolejki po piwko, wszystko powinno odbyć się w swobodnej atmosferze, za 2 godzinki się przekonam. Każda z drużyn, które pozostały w mistrzostwach ma gwiazdy, ma piłkarzy umiejących strzelać piękne gole i ma zagorzałych kibiców. Odkąd poznaliśmy skład ćwierćfinałów, obstawiałam finał Niemcy-Hiszpania, ale teraz nie jestem już wcale taka pewna. W dzisiejszym meczu Portugalia może nas zaskoczyć, choć nie musi. Reprezentacje te rozegrały ze sobą 34 spotkania w historii. Hiszpanie wygrali 15 pojedynków, Portugalia 7, aż 12 zakończyło się remisem ! Ciekawostką jest, że Portugalia nigdy nie pokonała Hiszpanii poza granicami swojego kraju. Może czas w końcu to zmienić?
W spotkaniach ważnych Portugalczycy częściej przegrywali, jednak w meczach towarzyskich jak np. w ostatnim spotkaniu w 2010 roku, potrafili rozgromić potężnego rywala 4:0!!! Jak będzie dzisiejszego wieczoru w Doniecku ?

 Hiszpanie pragną dwóch rzeczy: awansu do finału a później obrony tytułu Mistrza Europy. Portugalia zaś będzie walczyć o sensacyjne zwycięstwo. Wcale się nie dziwię, że chcą udowodnić swoją siłę, ich kraj wygląda jak podłużna narośl, która wyrosła na zachodzie Hiszpanii. Nie chcę nikogo urazić, chcę powiedzieć, że są jak mały wojownik, jak Dawid walczący z Goliatem, jak czarny koń. Nie są jak cicha woda, co to to nie, zwłaszcza ich gwiazda Cristiano Ronaldo, robi wiele by było o nim głośno. Muszę jednak przyznać, że jak na razie jego taktyka na ciągłą zmianę fryzur robi robotę bo wygrywają gładko a Krystynka strzela bramki :) Życzę mu, żeby i dziś płaczu nie było ..

Tylko piękny uśmiech i świętowanie sukcesu !!!

Nie należy jednak zapominać, że w Hispanii, też znajdą się zawodnicy potrafiący strzelać bramki choćby Xabi Alonso czy też Fernando Torres. Kolejnym smaczkiem spotkania jest fakt, że gdyby Hiszpania wygrała, bramkarz tej reprezentacji Iker Casillas może zostać pierwszym piłkarzem na świecie który wygrał 100 meczy w reprezentacji!


 Ojej ... Xabi nie dorówna urodą Krysi, ale .... jest dużym zagrożeniem.

Podsumowując .... Jestem za Portugalią, bo kiedy nie mam sympatii, wśród drużyn, zawsze wspieram zespół, który nie jest faworytem. Dziś na zwycięstwie Portugalii można nieźle zarobić bo kurs w zakładach bukmacherskich wynosi 2,75 dla wygranej Portugalczyków przy 1,45 dla Hiszpanów. Drużyna Portugalii to nie drużyna jednej gwiazdy, mają jeszcze innych dobrych piłkarzy jak np. Nani

 Kryśka nie strzela sam goli, przecież, ktoś do sytuacji strzeleckich go doprowadza.
Chyba też drużyna portugalska, jest przystojniejsza w całości :P

Mimo, że chłopak Shakiry jest z Hiszpanii .... hehehe

Powiadam Wam .... dziś niebo i ziema i Polska sprzyja Portugalii ....
A jak się nie sprawdzi moja przepowiednia, to się nie zdziwię, bo nie wystarczy mieć serce do gry, ale potrzebne są przede wszystkim umiejętności. Tak było również w przypadku naszej reprezentacji. Moje serce do kibicowania gotowe, także ruszam w kerunku fan zone :)  Do zobaczenia :) Gosia - Kibic !

wtorek, 26 czerwca 2012

Droga Prago ...

Już być może za rok, uda mi się u Ciebie zamieszkać. Teraz jestem z Targówkiem, ale musi się to zmienić, on jest spoko, ale nie daje mi tyle swobody i przestrzeni, co Ty dać możesz.
Twój stereotyp jako dzielnicy niebezpiecznej i pijackiej, jest zakorzeniony w wielu głowach, zwłaszcza towarzystwa mieszkającego u Mokotowa, i Ursynowa czy innych niemających o Tobie pojęcia dzielnic ;)

Twoje ulice są bardzo ciekawe, a najciekawsi są ludzie, których można tu spotkać. Ich twarze ukazują często ślad tego co przeżyli, cierpień, dramatów, szczęścia, miłości, nałogów. Ciągle jednak nie brakuje ludzi, chętnych do mieszkania u Ciebie i ja też chciałam być jedną z nich.

Dziękuję Ci, że w dużej części przetrwałaś drugą wojnę światową, Twoich budynków, tak starych, nie da się porównać z żadnymi innymi w Warszawie. Ich bramy widziały nie tylko wiele wypitych litrów wódki, ale i morze wylanych łez i niejedną historię miłosną.
Dziękuję Ci za wyjątkowe knajpki i kluby, gdzie możesz przyjść bez skrępowania, bez lansu i wcześniejszych rezerwacji czy przygotowań:
W oparach absurdu   https://www.facebook.com/woparachabsurdu http://oparyabsurdu.pl/
Łysy Pingwin https://www.facebook.com/lysypingwin http://lysypingwin.pl/
Sen Pszczoły https://www.facebook.com/senpszczolyklub http://www.senpszczoly.pl/
Skład butelek, Żwiąż mnie, Mucha nie siada, Caffe Galeria Sztuki, Hydrozagadka, Saturator .... nie sposób wymienić wszystkie !!!
Co prawda, mieszkanie blisko tych wspaniałości, jest dużym zagrożeniem (choroba alkoholowa), ale cieszę się na samą myśl, zwiedzania tych wszystkich zakątków i wracania na piechotkę do domciu :)

Dzięki  za Dworzec Wileński, czasami się przydaje, dzięki za Wytwórnię Wódek Koneser, która jest teraz centrum kultury. Hahahaha mamy tu jedyne warszawskie zoo http://www.zoo.waw.pl/ . Brawa za piękne parki, gdzie możemy spacerować do woli, Praski i Skaryszewski.


Mam też nadzieję, że choć teraz strasznie Cię rozkopują, to już niedługo będziemy cieszyć się ze stacji drugiej linii metra "Dworzec Wileński". Ostatnio na ogrodzeniu budowy metra, ukazały się bardzo fajne zdjęcia ludzi z Pragi. Widzieliście je już? Ja przejeżdżam codziennie i wpatruje się w te uśmiechnięte twarze: https://www.facebook.com/events/406279239410370/



Buduje się też Muzeum Pragi przy ul. Targowej, oby powstało jak najszybciej. Rzut beretem jest też do naszego najnowszego Stadionu Narodowego, więc wydarzenia sportowe i koncerty będą w zasięgu ręki. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność Twoje zalety, dlaczego tak Cię lubię, z centrum taksówką blisko, do pracy i do rodzimego Targówka blisko, na starówkę spacerkiem i tak dalej ... :)



Kiedy pomyślę, że za rok będę mogła nazywać się Prażanką, jestem szczęśliwa, brzmi "prawie jak" Paryżanka prawda ? W każdym razie jestem dumna z Ciebie jak niejedna Paryżanka z Paryża :D Zdrówka Droga Prago, aby ludzie dbali o Ciebie i abyś się rozwijała, była coraz piękniejsza. Gosia Prażanka za dłuższą chwilę .... :)




poniedziałek, 25 czerwca 2012

Urlopy/ wakacje / wycieczki .... :D

i .... wielkimi krokami zbliża się sezon wakacyjny, a Pan Lipiec zaraz zapuka do naszych drzwi :) Już zdążyłam zapomnieć o moich małych wakacjach w Chorwacji, gdzie 6 dni leżałam na żwirowej plaży, nad lazurową wodą i opalałam się beztrosko, myśląc o wszystkim i o niczym czyli o własnej egzystencji na tej ziemi ... :)))
To było dawno, skóra zeszła i znowu świecę bladością. Dzieciakom to dobrze, właśnie w ten piątek mają zakończenie roku, odbiorą świadectwa i tych, którzy mają farta czeka jakiś super obóz czy kolonie. Jak chodzisz jeszcze do szkoły przestawiasz się na tzw. tryb wakacyjny, kładziesz się spać przynajmniej o 2 w nocy i wstajesz o 10 na przykład. Sama to pamiętam, nie było to tak dawno bo np. w 2009 roku kiedy byłam półtora miesiąca w stanach.... hmmm Co teraz nam pozostaje ? Ludziom pracy? No co ... urlop, tydzień lub dwa przy odrobinie szczęścia.... maksimum :O


Tak było w Chorwacji .... ale czas chyba zobaczyć inne miejsce. Wyznaję zasadę, że nieważne gdzie, ważne z kim. Miałam ostatnio propozycję wyjazdu na łódkę, pożeglować. Nie jestem jednak zbyt wodną dziewczyną, więc nie wyobrażałam sobie być na łodzi non stop 7 dni. Zgadzam się, że warto próbować nowych rzeczy, ale gdyby mi się nie spodobało, co wtedy, bierzesz tydzień urlopu i wracasz zmęczona, bez sensu. Jestem ostatnio w takiej formie, że chyba jedyne o czym marzę to zorganizowane wczasy z biura podróży, w jakieś piękne miejsce z plażą i wtedy nic mi do szczęścia nie potrzeba, tylko drinka z palemką i miłego towarzystwa. Przydało by się jeszcze może poza plażą, jakieś miasto, gdzie można wyjść wieczorkiem, może jakieś atrakcje miejscowe, miejsca do zwiedzania. Chyba nie wymagam zbyt wiele ? Jestem zielona w tym temacie, więc czekam na wasze opinie. Gdzie warto pojechać? Gdzie byliście, podobało się i polecacie? Jakie biura podróży są dobre?

Kocham podróże, a w tak wielu miejscach nie byłam i nie wiem co bym wybrała.
Na razie nie wiem gdzie jechać na wakacje, ale nie wiem też z kim i nie wiem za co .... to trzy podstawowe problemy, które chyba uniemożliwiają wyjazd na wakacje, ale wierzę, że da się je rozwiązać.

Ofert jest mnóstwo i ceny są różne, każdy znajdzie coś dla siebie, ale czy od nadmiaru promocji, wybór nie staje się jeszcze trudniejszy? Wszelkie grupony i inne tego typu stwory, kuszą atrakcyjnymi cenami, ale zawsze istnieje ryzyko, że zmienią tam warunki wyjazdu np. hotel ..... Czy ktoś zakupił wycieczkę z takiej oferty i był zadowolony?

Powiem szczerze o czym myślę ..... tydzień w Grecji, Hiszpanii lub coś w stylu ... weekend w Berlinie...... może coś jeszcze... Dobra kto chce gdzieś jechać ? :P Palec pod budkę bo za minutkę zamykam budkę hahahha :)

Kochani wklejam trochę linków, może coś wybierzecie, jeśli szukacie ;)

http://www.mydeal.pl/podroze/deale/

http://travel.groupon.pl/

http://gruper.pl/podroze

http://www.easygo.pl/?gclid=CIGdstLt6bACFQRJ3wod93BMUg

http://www.fly.pl/

http://www.itaka.pl/?novem_ref=2

http://student.travel.pl/wakacje

Gdzie jedziecieee gdzie ??? Ankietę robię :P Gosia Podróżnik przyszły niedoszły ;)

  

niedziela, 24 czerwca 2012

Moja Irlandka ;) Ola, Bałdi ....

Dziś będzie o osobie bardzo mi bliskiej. 25 czerwca nie wiem dokładnie ile lat temu, przyszła na świat :D heheh Pani Lena i Pan Zenek musieli się bardzo uradować z pierworodnej córki zwłaszcza, że od małego była dorodną blondyneczką pełną niespożytej energii. Poznałyśmy się na treningach akrobatyki sportowej. Ja zaczęłam trenować w drugiej klasie podstawówki, Ola trochę później bo w piątej klasie. Według moich obliczeń jeśli się nie mylę, poznałyśmy się w takim razie mając 11 lat, a znamy się już 15 lat czy to możliwe ??!!! Moja pamięć jest zawodna, jest to pewien minus jeśli chce się pisać bloga czy też pamiętnik. Ola zapewne pamięta więcej. Wydaje mi się, że pierwsze "bliższe spotkanie nastąpiło w Lipanach na Słowacji, na zimowym obozie w roku 1998 :)


Taaak .... pierwsza od prawej to Olcia, a ja zaraz obok niej :P Pamiętam, że za modne uważałyśmy wtedy smarowanie ust Penatenem, były wtedy białe i szczerze powiedziawszy obrzydliwe. Od młodości lubiłyśmy towarzystwo chłopców, z którymi wszelkie kawały udawały się najlepiej, na szczęście od początku podobali nam się inni chłopcy.


Raz było ich więcej, raz mniej ale zawsze było wesoło. Pamiętam doskonale pierwsze wyjazdy do mazurskiego Dybowa, gdzie miałyśmy swoje miejscowe miłostki ;) Dyskoteka w Gromie, ruska wódka na 16 urodziny Oleńki. Wtedy była z nami jeszcze Dafka. Nazywałyśmy się wtedy Trójką Drombo od pamiętnej kreskówki, która leciała na Polonii1 :)
Wspólne zawody, treningi, obozy, te czasy pozostaną niezapomniane.

 Fotka z jakichś zawodów, już z medalami na szyi :) a poniżej sławna Trójka Drombo ;)


Po zakończeniu kariery sportowej, każda z nas poszła do innego Liceum, ale mimo to kontakt przetrwał. Wspólnie przeżywałyśmy pierwszych licealnych chłopaków i rozstania z nimi. Oni przemijali ale my trwałyśmy nieprzerwanie. Kiedy w czasie studiów byłam przez rok w Krakowie, mimo że łatwo nie było, też nie oddaliłyśmy się od siebie.

Jeżeli chodzi o kłótnie, pamiętam bardzo mało. Może kilka razy w ciągu tych wszystkich lat, zawsze były krótkie i treściwe, często połączone z płaczem, tak duże to były emocje, o głupoty się raczej nie sprzeczałyśmy i tak pozostało do dziś.

Pod koniec studiów nastąpiło coś bardzo ciekawego, mianowicie powstał twór zwany Pieprzem czy też ekipą pieprzową, w ten sposób oprócz mnie i Oli mamy jeszcze dwie szalone kobietki z którymi jesteśmy na dobre i na złe.  Isia, Żana ! <3


Zdjęcie pochodzi z pewnego sylwestra, gdzie wtargnęłyśmy z fioletowym, podłużnym przyjacielem ;) Olu w tym dniu, w poniedziałek, 25 czerwca 2012 roku, pragnę Ci podziękować za wszystko co od Ciebie otrzymałam i otrzymuję każdego dnia, za wsparcie w trudnych chwilach, za troskę, za opieprz kiedy trzeba. Dużo Ci zawdzięczam i chciałabym życzyć Ci wspaniałego losu w szczęściu i zdrowiu, sukcesów i spełnienia marzeń, dobre zmiany przyjdą zanim się spostrzeżesz ;) Co by nie było, to i tak będzie dobrze, bo masz prawdziwą przyjaźń.

Dla Ciebie takie skromne 100 lat, bo sama nie zdążyłam nagrać :P


Wszystkiego Naj Kochanie !!!!


:********** :************** :) :) :)

piątek, 22 czerwca 2012

Weeeeeekęęęędziiiikkk !!! :)

Dziś piątunio, mój ulubiony dzień, zwłaszcza popołudniu, kiedy wychodzę z pracy i już pełen luz, i lecisz gdzie chcesz, i robisz to na co masz ochotę bez konsekwencji. Ja wiem, że dziś kolejny mecz, ja wiem .... tylko to jest chyba na czasie, kto nie ogląda? ;) Dobra wiadomo kto wygra ...
Ja tam próbuję sklecić dla Was posta, i czasami zerkam na ekran.
Piłka nożna piłką nożną, ale przecież jutro mamy .... SOBOTĘ :D a pojutrze NIEDZIELĘ ... 
a popojutrze ... yyyy to się teraz kompetnie nie liczy :P :P :P 

KONCERTOWO!

Jeśli lubicie warszawską Pragę, możecie wybrać się na muzyczny spacer po ulicach tej starej dzielnicy. Wydarzenie nawiązuje do tradycji kapel podwórkowych. Uczestnicy będą mijać ulice i bramy, gdzie grać będą artyści z różnych gatunków muzycznych. Start o g.16:00 z najstarszego punktu Pragi czyli spod Bazaru Różyckiego, dalej przejście podziemne pod ulicą Targową, Pomnik Kapeli Praskiej (zbieg ulicy Kłopotowskiego i Floriańskiej) i spacer zakończy się koncertem finałowym w muszli koncertowej w Parku Praskim, na którym obok Raskardaš Orkestar zagra Kapela Czerniakowska.



Znajdzie się też coś dla fanów Reagge: 
23 czerwca do Warszawy zawita trasa koncertowa zapowiadająca płocki Festiwal Reggaeland. Jej headlinerem będzie zespół Eastwest Rockers. Zagra także czołówka polskich DJ-ów reggae. Miasto Cypel ul.Zaruskiego 6, wstęp wolny. 
 

23 czerwca to wyjątkowa noc zwana kupałą, sobótką a także wiankami. Znana jest także jako noc świętojańska. To święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości. 

Mam więc nadzieję, że będzie to dla Was bardzo udany wieczór, po prostu magiczny :)  Prawdziwe powitanie LATA ! Pamiętajcie też że to wg tradycji bardzo dobry moment na zaloty, możecie więc podrywać z dużym powodzeniem :)

Kurcze a może narwiemy jakiegoś zielska i pójdziemy rzucić je do rzeki ? Może to coś da, np. faceci będą bardziej męscy ? :P 



Wianki 2012 odbędą się na Podzamczu od strony ul. Sagnuszki. Wstęp na imprezę jest wolny. Zagrają między innymi Katy Melua, Myslovitz, Wilki, Edyta Górniak i L.U.C. !

WIANKI 2012 WARSZAWA - PROGRAM

godz. 20.00 - 20.45 L.U.C i Goście /Vienio, Zgas, M.Pospieszalski, W. Waglewski

godz. 20.50-21.40: Myslovitz  

godz. 22.00 - 23.50 Katie Melua, Wilki, Racoon, Edyta Górniak, De Mono, Liber & Ino Ros, Ryszard Rynkowski, Damian Ukeje, Myslovitz, 77 Seven Bombay Street 

23.55- Widowisko pirotechniczne 

Jeżeli jednak EURO jest dla Was najważniejsze. Możecie tradycyjnie obejrzeć mecz w strefie kibica. Na boisku zagrają Francja i Hiszpania, a po meczu dla kibiców w Warszawie, zawyje Zakopałer, tak to ten góral co się nazywa Bułeczka :) 



Możecie też skoczyć do Cudu, czyli cudu nad naszą rzeką. Wybrzeże Kościuszkowskie ( na wysokości BUW). Tam otwarta zostanie nowa przestrzeń sportowo rekreacyjna. Wow atrakcje które przygotowano, prezentują się naprawdę nieźle:
Dwie rampy, w tym jedna, jakiej w Polsce jeszcze nie było (nawiązującą do kalifornijskich basenów), profesjonalny parkiet dla tancerzy używany podczas słynnych zawodów Warsaw Challenge, boiska do badmintona, siatkówki plażowej, mini piłki nożnej, street basketball’u, streetartowe szachy, tor do gry w kapsle, tęczową bieżnię i długą plażę. Przestrzeń będzie zamykał zbudowany z kontenerów Surf Bar oferujący świeże, owocowe koktajle. Znajdą się tu też wypożyczalnie rowerów, rolek i longboardów. 
 Muzycznie w sobotę: Red Bull Sprint & Skid a w niedzielę taneczna kubańska zabawa, w trakcie której przewidziano: WARSZTATY DANCEHALL, WARSZTATY RAGGA, WARSZTATY AFRO-SALSA-RUMBA. Start taneczny w niedzielę o godz. 16 a wieczorkiem o 20 KONCERT DRUMBASTIC - SAMBA BATUCADA GROUP. 

No i .... oczywiście jeśli komuś nic się abosolutnie nie podoba .... :) 



<3 

KLUBOWO! 

Ponieważ mnie jutro czeka zaległe świętowanie urodzin pewnego pięknego blond demona, na pewno skończę gdzieś na tańcach !!! Tylko gdzie? Oto kilka propozycji, dziewczęta przeglądnijcie ;)

https://www.facebook.com/events/279869008777060/ 


https://www.facebook.com/events/367484403319231/ 


https://www.facebook.com/events/373737886012757/

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150909282265787&set=t.766934594&type=1&theater

Oczywiście zawsze w razie potrzeby Enklawa lub Klubokawiarnia nasz ugoszczą ;) 
W końcu Noc Kupalna to także święto ognia, więc musimy dać ogień na parkiecie :P 
Piszcie proszę do mnie, jeśli macie na jutro jakieś fajne klubowe propozycje !!! Dzięki ;)



A w Niedzielę.... RELAKS :) !

Tak jest ! Nic innego ! Polecam spacery, możecie też jak co roku posłuchać Chopina w Łazienkach, pamiętajcie zawsze o 12 i 16 cudowne koncerty. Jak niedzielny relaks to i dobre jedzenie. Ja polecam http://www.trattoriarucola.pl/ gdzie byłam ostatnio z żoną. 
Zieleń która dosłownie rządzi we wnętrzu restauracji wprowadza w dobry nastrój a jedzenie jest pyszne !



Spacery i rozkosze dla żołądka to w niedzielę musi być zwłaszcza w tak piękne letnie niedziele. Jest też opcja relaksu za miastem, np. nad Zegrzem dawno nie byłam :D Chętni? 

Całuję w tańcu hop hop Gosia Imprezowa! Kto nie skacze ten do domu hop hop hop ;)

czwartek, 21 czerwca 2012

Op Ty Mi zm

Dzięki wszystkim którzy napisali mi miłe wiadomości, że blog jest okej, albo w ogóle zwrócili uwagę, na to że nastrój kiepski i zapytali jak się czuję. Zostałam dziś poproszona o szczyptę optymizmu i postaram się sprostać wyzwaniu :)

Optymizm pochodzi od łacińskiego optimum czyli najlepiej, optymalnie, czyli tak jak u mnie dokładnie nie jest. Trudno postrzegać ludzi jako dobrych kiedy np. wchodzą do zatłoczonego autobusu są mężczyznami, mają 40 lat i próbują się na mnie kłaść albo co gorsza stykać swoje biodra z moimi i zawsze mogą powiedzieć, że to niechcący! Uważam to za obrzydliwe i musiałam to napisać, gdyż przez tych panów nabawię się zmarszczek, tak się krzywię.... Jednak wracając do optymizmu, który przecież noszę w sobie, autobus na szczęście nie zawsze jest zatłoczony! Moje miasto i komunikacja są suuuper huuuraaa :) !

Kiedy żyjesz postrzegana jako optymistka, nie tylko Ty źle znosisz to, że masz doła, otoczenie też źle to znosi. Kiedy Ci się układa, świat Cię kocha, kiedy spotyka Cię zła passa, ludzie stronią od Ciebie. Pozytywna energia przyciąga. Prawda jednak jest taka, że każdy jest tylko człowiekiem, nie sprytnie zaprogramowaną maszyną. Takie zadowolone osoby za dnia, mogą być tak naprawdę bardzo smutne w środku, tylko tego nie okazują.

Jestem dość czarną w środku osobą, tak mi się wydaje, na zewnątrz kolorowa, ale w środku strach się bać. Uwielbiam horrory, w mojej głowie miksują się czasami obrazu chorób śmiertelnych, rozpusty, grzechów i kary za nie, z wizerunkami religijnymi włącznie. Kiedy mam takie właśnie dni, nie chcę obciążać wtedy nikogo moimi problemami wolę napawać się nimi, sama ze sobą. Przecież gdyby życie było sielanką nie doświadczyłabym tylu niesamowitych uczuć.

Wiecie co mnie uszczęśliwia. Totalne wyłączenie myśli, kiedy nie muszę skupiać się na żadnej przyziemnej sprawie, nie zdążę o niej pomyśleć. Kocham wszelkie karuzele i rollercoastery kiedy oddaje swoje ciało jakiejś maszynie i niewiadomo czy dojadę z powrotem cała i zdrowa. Podobnie mam ze startem i lądowaniem samolotu i szybką jazdą samochodem jako pasażer. Często śnię też, że latam, wspaniałe uczucie. Dlatego nie marzę o skoku na bungee tylko o locie do góry. Czy to bezwolne oddawanie się losowi świadczy o tym, że chciałabym by coś odgórnie wpłynęło na mój los, coś go zdominowało, nie zawsze chcę sama o sobie decydować. Jakiś psycholog na pewno odpowie na moje rozkminki ? 



Podobnie jest z tańcem. Zawsze twierdziłam, że nie znam się na muzyce, nie jestem koneserem i nie będę. Uwielbiam kiczowatą muzykę, która sama porywa do tańca, nóżka dyga, bioderka się bujają, nieważne co śpiewają, nieważne co na to krytyka, nieważne, że dla połowy narodu, jest to straszne i nie da się słuchać. To chodzi tylko o wyzwolenie emocji i ciała w tańcu, coś niesamowitego. Chyba tylko taniec i muzyka są w stanie tak bardzo poprawić humor oczywiście poza dobrymi słowami i czynami ludzi na których nam zależy.
Chodzi o taką energię jaką miał Driss, znacie tego Pana?



Ja tak już wspominałam kiedyś kocham tego gościa i tyle, szukam odpowiednika polskiego :P Wtedy i pocałunki w tańcu miałyby sens :))) Kto jeszcze nie widział tego filmu, musi zobaczyć konieeeczzznieee !!!!

Ja optymistka powiem Wam tak: moje posty są przydługie, ale będą lepsze ! Pogoda jest cudowna ! Na pewno będziemy mieć jakieś wakacje prawda? Ja mam np. szansę pojechać po raz pierwszy na wakacje na łodzi :O Mój promotor mnie lubi, rozmawialiśmy dziś przez telefon, chce mi pomóc, mimo że pewnie nic nie wskóra, liczy się energia ludzi, którzy chcą mi pomóc, znajomi mówią żebym jeszcze cisnęła na uczelni na litość, co może spróbuję uczynić! Świat jest piękny, zaraz zacznie się mecz a ja mam odpowiedni napój i prowiant ! Jutro jest piątek ! W sobotę wieczorem a i pewnie w niedzielę czekają mnie fantastyczne spotkania z przyjaciółmi ! I jak tu nie cieszyć się życiem ???

Gosia - Hedonista - Optymista ! :))))

środa, 20 czerwca 2012

Pośpieszny

Ta sama środa, kolejny zwyczajny dzień, te same smutne i zmęczone twarze w autobusie, te same teksty klientów w słuchawce telefonu. 20 czerwca nie wniósł nic nowego do mojego życia, a do waszego ? Wiem wiem, niektórzy na przykład odebrali nowe auto! Jakie? Najlepsze ... czyli służbowe :) Mamy też skład czterech ćwierćfinałów w Euro 2012 (Krystyna już jutro w Wawie :O :O :O Oglądamy meczyk?) ....
Poza kilkoma takimi informacjami, króre na chwilę wybudzały z czerwcowego snu, nic, cisza, pustka i nuda. Jeśli myślicie, że będę dziś tak smęcić jeszcze przez conajmniej 20 wierszy to się mylicie, dziś pokaże Wam moją małą próbkę literacką, czyli króciutkie opowiadanie, które napisałam jakieś 2 lata temu. Uprzedzam lekkie nie będzie, wątpię, żeby dziś ktoś miał tyle czasu, aby je przeczytać, chociaż, kto wie, w końcu nie ma dziś meczu :)
Przyznaję, że tekst ten jest odzwierciedleniem, tego co udało mi się zapamiętać z opowiadania pewnej Pani z pociągu pośpiesznego jadącego z Wrocławia do Warszawy.


 Pośpieszny


Przeczytałam pamiętniki mojego ojca, które pisał przed śmiercią. 
Było tam i o wojnie owszem, ale nie nazbyt dużo i nie szczegółowo. Więcej takich prywatnych, intymnych rzeczy było. Takie rodzinne historie? Tak takie rodzinne. 
Pamiętam jedną rzecz którą przeczytałam. Jak mój ojciec odciął bratu głowę. 

Bo to było tak, że ojciec już był duży, 12 lat miał więc już w polu swojemu ojcu pomagał, już kosę mógł utrzymać. Miał koniczynę taką do skoszenia, taka wysoka koniczyna była. Okazało się, że dwójka młodszego rodzeństwa, braciszek i siostrzyczka się tam bawili i usnęli w słońcu. Ojciec kosił koniczynę ciach, ciach i odciął głowę, młodszemu braciszkowi, pięcioletniemu. Ksiądz mówił później na kazaniu, że nie będzie sądzony, bo to dziecko zabiło dziecko. On nie był sądzony, ani rodzice nie byli za to sądzeni. Miał wybaczone, bo to dziecko i nie widział, że brat tam jest, niechcący to zrobił, ale matka pamiętała, że zabił jej ukochanego, najmłodszego synka. Wypominała to przez całe życie. 
Całe życie z takim piętnem żył. 

Muszę Pani się przyznać, że ja miałam dwóch mężów. Pierwszy był przystojny, Mikołaj, ale siedem lat żyliśmy i dzieci żeśmy nie mieli, a każda kobieta jednak chce mieć dziecko. Nie udawało się, on jeździł też w różne delegacje, tam baby miał,w budownictwie pracował, ale wiecznie mu źle było, nigdzie mu się nie podobało. Każda kobieta chce mieć też stosunek czasami wiadomo i ja też chciałam, a on że nie, unikał. W końcu się wydało, że się rzeżączką od jakiejś zaraził. Awanturę zrobiłam, ale nie odeszłam. 

Któregoś razu przychodzę do mieszkania, a on mówi że przyjechała tu widzisz ta Pani, ona biedna na dworcu ją okradli, chciałaby przenocować dwie, trzy noce, pomożemy jej my dobrzy ludzie. Zgodziłam się, dwie, trzy noce, zgodzę się. Minęły dwie noce, a ja patrzę a on z nią w łóżku sobie już śpi jak gdyby nigdy nic,a wypić też sobie lubili. 
Co ja miałam zrobić? No co ? Takiego kolegę miałam z kursu, bo wtedy w meblach pracowałam, Tadka. Opowiedziałam mu moją historię. On mówi, wiesz spakujemy rzeczy, pojedziesz do mnie ja mam domek, ogród, mieszkam z matką staruszką. 
Tak się stało, zabrał mnie do siebie. 

Myślałam, że ja nie mogę mieć dzieci, bo z Mikołajem tyle lat się staraliśmy, aż tu po miesiącu zaszłam w ciąże z Tadkiem. Myślał, że to dziecko tamtego, nie wierzył mi, ale jego matka mnie uratowała bo powiedziała, że jak się sprowadziłam do nich, miałam okres. Dzieci się posypały, czwórka. Wzięliśmy później ślub cywilny, żeby dzieci miały nazwisko ojca. Jak chciałam wziąć kredyt, żeby stary dom męża wyremontować, Mikołaj był moim żyrantem. Chciał pierwszego syna zabrać, mówi że to jego. Tadek mu na to, zrób sobie. Pobili się, podrapali i rozeszli. Ta co to ją wtedy Mikołaj z dworca wziął, to była złodziejka, okradła go i uciekła, ale wziął sobie inna. Alkoholiczka jak i on. Pili, pili, nie chcieli jej kiedyś dać więcej wina, wzięła i powiesiła się na wstążce. On chodził jakiś czas później i w śmieciach grzebał, a ja wyszłam na ludzi. 

Swój pokoik mam i kuchenkę, potrzeby człowiek ma teraz mniejsze. Mąż umarł na płuca bo się nie szanował, dzieciom rozdałam pokoje, każdy ma oddzielne wejście, ubikację, bo wyprowadzać się nie chcieli i nie mieli gdzie. Wyszłam na ludzi, a rodziców też miałam byle jakich, żyli jak pies z kotem, uciec musiałam z domu. Wojnę też pamiętam, miałam 5 lat wtedy, Niemców, zostawili mnie, bo ja jako dziecko, ocalałam. 

Miałam teraz taką sytuację. Byłam na pogrzebie kuzynki, na cmentarzu. Jakiś taki starszy facet, czysty, włoski szpakowate, podchodzi do mnie i mówi, czy ja mogę Pani zadać pytanie. Słucham, mówię. Czy Pani jest samotna? Ja, że tak. Bo on też i że jestem fajna babka  i czy ja bym nie chciała z nim, złapał mnie za rękę i dłoń moją nakierował o tu, poniżej pasa, a tam tak twardo było. Ja na to, że nie, że jestem na pogrzebie. To ja pójdę z Tobą na pogrzeb. Przyczepił się. Odeszłam. Bądź tu w sobotę o 9, ja będę czekał. Opowiadałam później moim chłopakom, śmiałam się, idź matka co ci szkodzi. Nie poszłam, po co, na co mi to. Człowiek już ma swoje przyzwyczajenia, a później jeszcze jakie kłótnie o pieniądze, po co mi to. Nie wiem, może im też się chce w takim wieku, ich nachodzi. Kobiety też tak mają. Moja sąsiadka tak raz do mnie przychodzi i mówi, Baśka jak mnie się chce chłopa. Kobieta siedemdziesiąt lat! Ja to tylko raz tak miałam, musiałam iść do ginekologa, nie chciałam, ale musiałam bo nie chcieli mi skierowania na jakiś zabieg dać, musiałam się zbadać. Ginekolog mnie bada i mówi mi, że tam wszystko pozarastało i nie może wziąć wymazu, bo musiał właśnie ten wymaz wziąć. Jak to, mówię pozarastane. Przepisał mi proszki, przez dziesięć dni codziennie po jednym łykać. Zastosowałam to lekarstwo, a tam tak mi się chcę, że wytrzymać nie mogę, przecież nie będę zaczepiać mężczyzn na ulicy, żeby się ze mną przespali, bo mi się chce. Straszne to było, a później moja doktorka mi powiedziała, że ten lekarz chciał we mnie właśnie ten wymaz wywołać. Powiedziałam, że więcej do ginekologa nie pójdę, za nic.   

Człowiek mieszka w dużym mieście, we Wrocławiu,a musi jechać do mniejszego miasta , żeby mu zabieg zrobili. Oczy mi się teraz psują i jadę do Kalisza, bo mi tam zrobią w trzy, cztery miesiące, a u siebie bym musiała rok dwa lata czekać, Pani patrzy bo ja nie wiem gdzie się tu wysiada, to jest Kalisz? Tak to ja lecę, do widzenia. Do widzenia, wszystkiego dobrego, zdrowia.

wtorek, 19 czerwca 2012

Bruuummm odreagowujemy czarny poniedziałek ;)

5:55 .... Dziwna pora jak na pobudkę, ale taka była właśnie konieczność. Musiałam sobie przypomnieć co znaczy przejażdżka komunikacją miejską z Targówka na Wołoską. Dwie przesiadki, 45 minut, nie ma tragedii. We wrześniu to będzie moja codzienność.
 Później jeszcze ponad dwie godziny podróży (w trakcie której nawet zaliczyłam drzemkę:), by znaleźć się poza miastem, na łonie natury i zapomnieć choć na chwilę o trudnej rzeczywistości, którą pozostawiłam w Wawie ...
 Po co jednak jechać ponad 100 kilometrów za Warszawę, gdzie dużo zieleni i krętych dróg? Aby leżeć? Co to, to nie .... aby wyżyć się za kółkiem ! Nawet z moimi niedoskonałymi umiejętnościami kierowcy, czerpałam dziś prawdziwą przyjemność z jazdy i z oglądania tych cacek. Specjalnie zrobiłam trochę fotek! Mam nadzieję, że Wam się spodobają!









Szczerze powiem, że najciekawszą nowinką dla mnie był cios w plecy wymierzony przez fotel, kiedy kierowca zjeżdża na boczny pas :) Nie spać, nie spać ! No i te dachy paronamiczne, nic tylko leżeć z tyłu i patrzeć na piękne niebo i obłoki.

Teraz coś szczerze od Roli: Tak naprawdę nie kupię sobie nigdy wozu za setki tysięcy, nie jest mi potrzebny do szczęścia. Wolałabym mieszkać gdzieś na końcu świata, spać od czasu do czasu pod gołym niebem i kąpać się nago w strumieniu ... Może nawet spróbowałabym upiec rybę na ogniu. Tę rybę złowiłby pewnie mój mężczyzna Robinson :D

Natomiast jeśli ktoś lubi rzeczy, szczerze polecam samochody !!!! :)

P.S: Dziś przyszły kolejne wieści w sprawie magistra, potwierdza się opcja, że będę musiała wznowić studia, podania do szefów wszystkich szefów uczelni, nic nie dadzą, znowu się na mnie wzbogacą .... Zostać znowu studentką po dwóch latach przerwy, bezcenne co nieee ? :) buziaki :* Gosia Pierwotna, co potrzebuje natury (czas na wakacje):):):)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Ten poniedziałek .... Pierwszy post.

Ten poniedziałek .... Pierwszy post. 


Zakładałam przed chwilą tego bloga. Fajna zabawa, tylko że normalnie w tle byłby pewnie jakiś cudny krajobraz z lazurowym morzem, albo kwiatuszki, ewentualnie cukiereczki i uśmiechy, kobiety lubią takie motywy, zwłaszcza takie "optymistki" jak ja. Coś się musi wydarzyć, żeby w końcu zacząć pisać bloga, nie wyobrażam sobie siebie, jak siadam w zupełnie zwyczajny dzień, pełna neutralnych uczuć do świata, właśnie wróciłam z biedry, dałam Kini jeść i zaczynam pisać, nie to się nie trzyma kupy, musiało się coś stać, coś dobrego albo coś ZŁEGO.

Kupiłam jakiś czas temu książeczkę Poradnik dla bloggerów. Za 3 zł. Napisała to taka Pani, której się powiodło, odniosła sukces. 100 pomysłów na ciekawy blog. No proszę. Jednym z pomysłów jest: Pozwól, że Ci pogratulujemy! O nie... o tym dziś nie będzie. Dziś będzie: Ponarzekaj i Szczerość jest w cenie, no zobaczymy czy jest w cenie.

Dno ...

Tak uwielbiam wielokropki. Żenujące co ? Dziś wszystko co mnie dotyczy wydaje mi się żenujące, a ten tytuł bloga ? Gdy dotkniesz dna odbijaj się ? Zaczerpnięty z piosenki Myslovitz? Słabe na maxa, nie było mnie stać na nic lepszego. Od dłuższego czasu myślałam, że nie mogę odbić się od dna. Smutne co? Być tak długo na dnie, próbować się trochę podnosić i znowu upadać, można się wku... zdenerwować. Jednak dziś przekonałam się jak bardzo się myliłam. Nie mogłam odbić się od dna bo jeszcze go nie dotknęłam! Dziś to następuje.

Nic nie ukoi bólu, spowodowanego moją własną głupotą. 

Zazdroszczę osobom głupim, które nie są jednak głupoty świadome, uważam, że mniej cierpią. Wyolbrzymiam ? Przesadzam? Oczywiście. Mam depresję? Skądże. Jestem szczera, podobno szczerość jest w cenie.
Miałam pomysł aby moje tło na fejsbuku przedstawiało się dziś następująco: żal.pl
Kolejna zawstydzająca myśl nieprawdaż ? Jeśli ktokolwiek to przeczyta, może pomyśli choć przez chwilę (tak naiwna też jestem): Co jej się stało ? Nic wielkiego, błahostka. Nie zachorowałam śmiertelnie, jeszcze, w czwartek skoczę przebadać krew. Nikt nie umarł. Po prostu właśnie po dwóch latach od ukończenia studiów, skończyłam moją pracę magisterską o cipkach i poszłam do sekretariatu ustalić szczegóły, co do obrony. Jednak dowiedziałam się, że nie złożyłam indeksu w terminie, czyli nie otrzymałam absolutorium a tym samym nie otrzymałam zaliczenia ostatniego semestru, a tym samym muszę wznowić studia i zaliczyć różnice programowe.... Uwaga teraz spróbuję przeczytać ten nazbyt długi wywód z dystansem .....  Tak znowu widzę jak jestem śmieszna z moimi problemikami, użalasięnadsobą.pl .... nic jednak na to nie poradzę, to jestem ja i to są właśnie absorbujące mnie największe problemy jakie dziś mam, pozazdrościć. Oczywiście nie jest to jedyne dno jakie zaliczam, ale może już starczy bo, jak radzi poradnik bloggera, aby ktokolwiek czytał moje przemyślenia, nie może być wiecznych narzekań ani wiecznego słodzenia. Sama siebie nie poznaje, czy to nie ja mam przyklejony uśmiech od ucha do ucha na co dzień?

Ulżyło mi. o Euro nie będzie bo już nie ma o czym. Za to będzie o moim życiu wewnętrznym obiecuję ! Myślę, że po tej obietnicy w ogóle nie mam już szans na zaistnienie w świecie blogów, ale .... :) Trzeba trochę potrenować przed wydaniem książki prawda? Nawet gdyby miała ona być w nakładzie np. 5 sztuk i miałaby leżeć w mojej szufladzie :)

Jeszcze słówko o zdjęciu w tle .... wród kolorowych "foci", które znajdują się na moim dysku, udało mi się wydobyć to cudo. Brudny, szary, dziurawy chodnik polski, a na nim dwa pety, ja jestem dziś jednym z tych petów, ciekawe kto jest drugim, mam towarzystwo w moim smutnym losie? Nie wierzę :) Gosia Pet.